Sylwester na świecie

Jeśli przestało ci już dzwonić w uszach zobacz jak świat witał 2013. Skup się i spróbuj przypomnieć sobie jak witałeś go ty...
fajerwerki


Sylwester to już wspomnienie. Niektórym w pamięci została cała impreza, niektórym jej część, niektórzy w ogóle jej nie pamiętają, a jeszcze inni nie wytrzeźwieli do dzisiaj. No, ale to jedna taka noc w roku więc każdemu się należy. Przelećmy się więc i zobaczmy jak witano Nowy Rok na świecie.



Zacznijmy od Dubaju, gdzie panowie w chustach na głowach nie szczędzili petrodolców na celebrację tego w mniemaniu wielu przełomowego roku. W najwyższym budynku świata Burj Khalifa  zamontowano tysiące petard, które rozświetliły niebo tworząc widok, który na długo zapadnie w pamięci wszystkich.



W Nowym Jorku jak co roku tłum ludzi zebrał się na Times Square, gdzie bawiło się ponad milion spragnionych zabawy ludzi. Ci najbardziej napaleni zajmowali miejsca już dwa dni wcześniej… Tuż przed północą z masztu jednego z wieżowców zsunęła się potężna kula, która dotknęła podstawy dokładnie w Nowy Rok, po czym w niebo wystrzelono niezliczoną ilość fajerwerków.



We Francji to się dopiero bawili. Mieszkańcy kraju znad Sekwany w Sylwestra spalili aż … 1200 aut! Palenie aut stało się tam,  taką samą tradycją jak nasz narodowy ‘sylwestrowy zgon”. Ci bardziej spokojniejsi licznie zgromadzili się na Polach Elizejskich, gdzie wylała się ogromna ilość szampana!



W Polsce najwięcej osób zgromadziło się na warszawskim Placu Konstytucji, gdzie odbył się prawdopodbniej największy "Sylwek" pod gołym niebem w Europie. O dziwo było spokojnie… Ludzie tańczyli, śpiewali popijając przy tym "Szampańsko Igristoje". Jaki kraj taki szampan ...




W Japonii, jak to w Japonii. Postrzelali popili Sake i poszli spać. Bez emocji, bez skandali, bez polotu.



W Sydney to się dopiero działo! „ Zapiekanki, prostytutki”, a i fajerwerków nie zabrakło. Jak co roku mieszkańcy z kraju kangurów tłumnie zgromadzili się w Sydney. Niektórzy z butlą szampana w ręku "serfująco" weszli w Nowy Rok. Nie, wcale nie surfowali po sieci, a na desce.

Do siego roku!


Dodał(a): Ostatni mohikanin Środa 02.01.2013