Syn Martyniuka uciekł z kwarantanny. "Ma to gdzieś"

Tak jak sławny ojciec ma talent do zarabiania ogromnych pieniędzy, tak 31-letni Daniel M. posiada niezwykłą zdolność do pakowania się w tarapaty. Byłoby zatem dziwne, gdyby nie skorzystał z okazji, jaką daje koronawirus.
Zenon_Martyniuk_2016.jpg

Podobnie jak wielu Polaków, syn gwiazdora disco polo po powrocie do kraju musiał poddać się obowiązkowej kwarantannie podlegającej policyjnej kontroli. Daniel M. nie przejął się zbytnio obowiązkiem izolacji i regularnie opuszczał miejsce zamieszkania, co nie umknęło uwadze jego czujnych sąsiadów na jednym z białostockich osiedli. 
Niezależnie od obywatelskich donosów mundurowi byli zobowiązani do złożenia wizyty pod wskazanym adresem pobytu celem sprawdzenia przebiegu kwarantanny. Taka kontrola polega na pokazaniu się w oknie na żądanie funkcjonariuszy. Kiedy zatelefonowali do Daniela M., usłyszeli, że bierze on prysznic i oddzwoni za 15 minut. Jak należało się spodziewać, mężczyzna nie przebywał w łazience tylko poza domem.

Z jakiegoś tajemniczego powodu uznał, że policjanci nie zauważą, jak wchodzi do budynku i jak gdyby nigdy nic, spróbował się przemknąć do mieszkania. I już był w ogródku, już witał się z gąską, kiedy na jego drodze stanęli funkcjonariusze.

Z doniesień podlaskiej policji wynika, że zatrzymany Daniel M. nie wykazał się szczególną skruchą w kontakcie ze stróżami prawa, których poinformował, że pojechał odwiedzić rodziców. Dodał również, że zasady "kwarantanny ma gdzieś". Sprawa została skierowana do sądu. 

To nie pierwsze starcie Daniela M. z policją. Był już skazany za jadę pod wpływem alkoholu, znieważanie policjantów, posiadanie narkotyków i domowe awantury. Za złamanie obowiązku kwarantanny grozi mu grzywna w wysokości 5 tys. złotych.

Cytując Zenka: "Jak do tego doszło, nie wiem...".  

Dodał(a): Adam Barabasz / fot. Wikimedia Commons Wtorek 07.04.2020