Syndrom Piotrusia Pana. Cztery cechy wskazujące, że jesteś dużym dzieckiem
Chciałbyś być wiecznie młody, a gdy wchodzi z siostrzeńcem do sklepu z zabawkami dostajesz większego szału na widok nowych klocków LEGO niż młody? Sporo facetów cierpi na syndrom Piotrusia Pana. Sprawdź czy zaliczasz się do nich.
Psycholodzy posłużyli się tą postacią opisując zjawisko faceta, który nie chce dorosnąć. Dojrzali fizycznie, ale infantylni mentalnie mężczyźni są często nazywani “wiecznymi chłopcami” lub “dużymi dziećmi”. Na pewno ktoś nieraz użył w stosunku do ciebie takiego określenia.
Nie oznacza to od razu, że jesteś książkowym przykładem Piotrusia Pana. Natomiast gdybyś miał jakieś wątpliwości, wskazujemy 4 cechy, które wyróżniają ten syndrom:
1. Stary a głupi
Stawianie rozrywki i zabawy nad obowiązkami i pracą oraz brak poczucia odpowiedzialności to typowe cechy dużego dzieciaka. Jeżeli zamiast zająć się robotą, siedzisz i przeglądasz memy na Instagramie, to wiedz, że coś się dzieje.
2. Pępek świata
Typowy gość z syndromem Piotrusia Pana to egocentryk. Skupia się przede wszystkim na sobie i na swoich potrzebach. Wszyscy wkoło powinni je respektować, bo przecież jak dzidzia nie dostanie lizaka, to zaczyna szlochać. Jeśli widzisz w tym opisie siebie, lepiej weź się w garść, w końcu twoja kobieta nie będzie ci matkować.
3. Trudne decyzje
Wieczny chłopiec w obliczu poważnej sprawy i postawiony przed trudnym wyborem, stara się uniknąć jego podejmowania. Woli, żeby ktoś go w tym wyręczył. Taki typ nigdy nie powie sobie pod nosem “jeżeli chcesz, aby coś było zrobione dobrze, zrób to sam”.
4. Wielka beksa
Nadmierna emocjonalność lub trudności z wyrażaniem uczuć to domeny Piotrusia Pana. Taki facet często bywa humorzasty i ostentacyjnie manifestuje swoje niezadowolenie. Nie potrafi także dostosować emocji do konkretnych sytuacji. Okazuje je w nadmiarze lub niepotrzebnie tłumi w sobie.
Jeśli reprezentujesz powyższe cechy, powinieneś głęboko zastanowić się nad sobą i wziąć się w garść. W końcu żadna interesująca kobieta nie szuka dużego bachora, a raczej ojca dla swoich przyszłych dzieci.
