Towarzysz Skandal - rządzący drżą przed premierą filmu Vegi

Za przesunięcie premiery filmu „Polityka” na po wyborach najpierw proponowano mu korzyści finansowe, a gdy się nie zgodził, grożono skarbówką i procesem karnym. Patryk Vega opowiada nam o tym, jakie konsekwencje grożą jemu i aktorom grającym w jego najnowszym filmie. Mówi też, co nakręci wkrótce.

Vega-CKM.jpg



Trudno było znaleźć aktorów, którzy chcieli zaangażować się w taki projekt?
P.V.: Nie wszyscy, do których zwróciłem się z propozycją, chcieli wziąć udział w tym projekcie i w ogóle mnie to nie dziwiło. To jest praca, z której muszą się utrzymać. Wiadomo było, że jeśli przyjmą oferowane im role, to pewne drzwi się przed nimi zamkną. Nie będą mogli już zagrać w produkcjach TVP. Andrzej Grabowski miał umówiony występ standupowy w jednym z miast i po tym, jak ogłosiliśmy, że gra rolę prezesa, to ten występ został nagle odwołany. Władze miasta doszły do wniosku, że nie przyjdą na otwarcie restauracji, jeśli on będzie tam występował.  

Ciebie prywatnie dotknęły już jakieś reperkusje?
P.V.:
Oczywiście, że tak. Represje, które towarzyszyły mi podczas robienia tego filmu, przywodzą mi na myśl Rosję, a nie kraj z rozwiniętą demokracją. Zaczęło się od wywierania presji na mnie, by premiera odbyła się po wyborach, a nie przed. Oferowano mi za to wprost finansowanie mojej następnej produkcji, co w mojej ocenie jest działaniem nieetycznym. Sugerowano mi też, że jeśli się nie zgodzę, to będę miał problemy z urzędem skarbowym lub nawet zostanę pomówiony w procesie karnym i przypięty do jakiejś grupy przestępczej, przez co trafię do aresztu.

A ty sobie z tego nic nie robisz i zapowiadasz, że od 2020 roku do kin będą trafiały aż trzy produkcje rocznie: „Small world”, „Kobiety mafii 3” i…?
P.V.: To nie będą „Kobiety mafii 3”. Wiem, że tak wcześniej mówiłem, ale ja jednak moich widzów słucham, wydajemy bardzo duże pieniądze na badania i wyciągnąłem wnioski po „Kobietach mafii 2”, z których wynikało, że ludzie nie chcą w Polsce zagranicy. Chcą naszej przaśnej rzeczywistości, którą znają, dowcipów z „Pitbulla”, chłopaków z „Rancza” z ławeczki chlejących browar, w związku z czym brnięcie dalej w historię, która rozgrywa się za granicami naszego kraju, nie ma sensu. Nie chcę być owcą, która idzie ślepo na rzeź, trzeba się szybko dostosowywać do zmieniających się trendów, a nie tkwić cały czas w jednym miejscu. Szykuję więc oprócz „Small world” dwa filmy. Jeden z nich będzie również kontrowersyjnym tematem, którym Polacy bardzo mocno żyją. Wejdzie on do kin już w lutym.

A ten temat to?
P.V.:
Nie chcę o nim teraz głośno mówić, bo ludzie kradną mi pomysły. Ostatnio właśnie taki proceder miał miejsce i teraz ów gość chodzi i szuka producenta, by mój temat zrealizować na własną rękę. Dlatego jestem ostrożny i pomysły, które nie przeszły jeszcze do fazy realizacji, trzymam dla siebie. Ludzie w tej branży zachowują się niekiedy bardzo nieetycznie.

Otworzyłeś szampana, gdy na jednym z wieców Jarosław Kaczyński wymienił cię z imienia i nazwiska oraz podał tytuł filmu?
P.V.: Byłem zaskoczony, że zabrał w tej sprawie głos. Myślę, że wynika to z tego, że pan prezes kompletnie nie czuje social mediów i ich siły. Poza tym swoje zdanie wyrobił po zapoznaniu się ze scenariuszem, który został nam wykradziony.

Przez kogo?


Cały wywiad z Patrykiem Vegą przeczytasz w najnowszym numerze CKM.







Dodał(a): CKM Wtorek 03.09.2019