„Wielkie turnieje są już dla mnie znajome, jest mi łatwiej się skoncentrować”

Michał Pazdan, podpora obrony reprezentacji Polski, może zablokować wszystko, tylko nie wywiad w CKM! Rozmawiamy o mundialu w Rosji, ale też m.in. o NBA, Realu Madryt, disco polo i robieniu rzeczy bez sensu.

pazdan-ckm.jpg

CKM: Pamiętasz, co robiłeś w 2006 roku, gdy Polska ostatni raz grała na mistrzostwach świata?
Michał Pazdan: Jasne! Akurat skończyłem liceum i miałem wolne przed studiami, na których ostatecznie wytrwałem tylko rok. Grałem wtedy w II lidze w Hutniku Kraków, a Polska na mundialu rywalizowała z Ekwadorem. Szczególnie dobrze zapamiętałem właśnie ten mecz. Oglądałem go w takiej knajpce pod Teatrem Ludowym w Krakowie, na zewnątrz grill, zabawa, a my przegraliśmy 0:2.



CKM: Chwilę później, raptem po dwóch latach, już jechałeś na Euro 2008 jako „Pirania” w kadrze Leo Beenhakkera.
M.P.:
Nie zagrałem tam ani minuty, ale to było świetne doświadczenie. Wiesz, dla niespełna 20–latka było to bardzo mocne i emocjonujące przeżycie. I dzięki temu teraz mam chłodną głowę – wielkie turnieje są już dla mnie znajome, jest mi łatwiej się skoncentrować, łatwiej funkcjonować przy całej medialnej otoczce.

CKM: Doświadczenia nie brakuje całej naszej kadrze – jedziecie na drugi wielki turniej za rządów Adama Nawałki. Czy to dodatkowy plus?
M.P.: Czas pokaże... Na pewno jest jednak spokojniej niż kiedyś, choć mundial to przecież turniej innej rangi niż Euro. Ważne, że skład reprezentacji jest podobny do tego z 2016 roku, przez co znamy się lepiej, wypracowaliśmy pewne automatyzmy na boisku i znajomości poza nim. Nie trzeba kombinować, kluczowe będzie odpowiednie przygotowanie.

CKM: Nowinką na mistrzostwach w Rosji jest VAR, czyli system wideoweryfikacji kontrowersyjnych sytuacji na boisku. Co myślisz o tej technologii?
M.P.: Moim zdaniem to pomocne rozwiązanie. Jedyne, do czego mam uwagi, to czas tej weryfikacji. Człowiek się denerwuje, że jedna sytuacja jest analizowana po pięć minut. To powinno trwać zdecydowanie krócej.

CKM: Wiesz, z kim będziesz w pokoju w hotelu w Rosji?
M.P.: Wiem – bo śpimy w jedynkach (śmiech).

CKM: Kto w polskiej kadrze jest największym śmieszkiem?
M.P.: Tak, jak i w Legii, jest to „Jędza”, czyli Artur Jędrzejczyk. Ale on nie robi nic na siłę – to nie jest ktoś, kto udaje zabawnego. On ma po prostu taki styl bycia: wymyśla w sekundę różne dowcipy, które są spoko i dodają kolorytu wszystkiemu.

CKM: Sławne „Fusy”, czyli ekipa polskich ligowców w kadrze, nadal trzymają się razem?
M.P.:
Jasne. Skład trochę się rotuje co zgrupowanie, ale te sześć, siedem osób nadal jest.

CKM: A jak z twoim wyjazdem na Zachód? Ciągle tego chcesz?
M.P.:
Już tyle razy odpowiadałem na to pytanie... (śmiech). Mam już swoje lata i chciałbym spróbować jeszcze zagrać gdzieś poza Polską. Oczywiście nie chcę robić niczego na siłę, bo życie i piłka szybko weryfikują plany.

CKM: Na zgrupowaniach wciąż obowiązuje stały schemat: konsola i „FIFA”?
M.P.:
Są takie możliwości, bo chłopaki ciągle lubią grać – lecz ja już coraz rzadziej. Kiedyś częściej mnie ciągnęło do tego rodzaju gier, ale odkąd urodził się mój syn Marcel, mam ważniejsze sprawy na głowie.

CKM: No to książki?
M.P.:
Bardzo lubię. Przy filmie czy książce człowiek naprawdę odpoczywa. To chwila dla siebie, tak samo jak słuchanie muzyki.

CKM: Co wlatuje na twoje słuchawki?
M.P.:
Słucham wszystkiego. Lubię chociażby muzykę klubową autorstwa Tiësto czy Armina van Buurena. Ale kiedy jest okazja do zabawy, jak większość ludzi lubię disco polo. Zaś podczas jazdy autem to słucham Vox FM.

CKM: Oglądasz jakieś inne sporty niż piłka?
M.P.:
Kiedy byłem młodszy, lubiłem oglądać koszykówkę NBA. Pamiętam, jak w niedziele o godz. 14 na „Dwójce” można było zobaczyć powtórki meczów. Teraz poprzestaje na Lidze Mistrzów czy innych spotkaniach, a kiedy nie gramy meczu, staram się odciąć od piłki.

CKM: Czym się różni gra w klubie i reprezentacji? Motywuje cię orzełek na piersi czy towarzystwo światowej klasy piłkarzy w drużynie rywali?
M.P.:
Po pierwsze – jeżeli jesteś reprezentantem i grasz w najlepszym polskim klubie, to zawsze będą wymagać od ciebie najlepszej formy, niezależnie od okoliczności... Po drugie – większość piłkarzy potwierdzi, że jak grasz z lepszymi zawodnikami, to dostosowujesz się do ich poziomu i po prostu nie masz prawa odstawać. Dla mnie gra ze światowymi gwiazdami to wielka radość, bo się rozwijam i wiem, że nie mogę ani przez moment pokazać, że jestem teoretycznie gorszy – a to mnie nakręca.

CKM: Twoje najlepsze piłkarskie wspomnienie w życiu?
M.P.:
Chce rozdzielić kadrę i klub. Jeśli chodzi o reprezentacje, to Euro 2016, karne ze Szwajcarią, podbiegniecie do „Krychy” i ta euforia w szatni w stylu: „Kurwa, jesteśmy w ćwierćfinale!”.

CKM: Ale potem był ten ćwierćfinał i przegrane karne z Portugalią...
M.P.:
Mecz z Portugalią, tak jak ten wcześniejszy ze Szwajcarią, były wyrównane. Mogliśmy odpaść już ze Szwajcarami, tam była przecież nerwówka. Byliśmy blisko półfinału, ale i ćwierćfinał był dużym sukcesem. Lecz jeszcze większym sukcesem było to, że podczas Mistrzostw Europy nie przegraliśmy z nikim w regulaminowym czasie gry i pokazaliśmy, że Polacy umieją grać na międzynarodowym poziomie.

(...)

Cały wywiad z Michałem Pazdanem – oraz wielki dodatek specjalnie na Mistrzostwa Świata w Rosji – przeczytasz w czerwconym numerze CKM, tym z Miss Mundialu na okładce. Już w kioskach!

CKM_06_18-online.jpg

Kup CKM przez internet: zamawiając prenumeratę na cały rok dostaniesz dwa numery za darmo i dodatkowy prezent gratis. KLIKNIJ TUTAJ.





Dodał(a): CKM Piątek 22.06.2018