Wybuch silnika Airbusa nad Atlantykiem

Jeśli do tej pory z godnością znosiłeś wszystkie próby, na jakie wystawiał Cię los, bóg czy inna siła sprawcza, w którą wierzysz, ten widok odarłby Cię z resztek honoru, bo najprawdopodobniej zasłoniłbyś się kobietą w ciąży albo i dzieckiem. Choć i tak niewiele by to dało.


Bo jeśli przeżyłeś potężne turbulencje włącznie z kilkunastometrowymi spadkami samolotu w ciągu sekundy, to wiesz, że Twoja odwaga, a nawet wsparta głupotą lub alkoholem brawura, na niewiele się zda i wbije Cię w fotel, tak że za paznokciami zostanie Ci plastik z podłokietników.

I obstawiam, że właśnie tak czuli się pasażerowie lotu AF066 z Paryża do Los Angeles. Zapewne większość z 520 osób na pokładzie Airbusa A380, gdyby dostała wybór – skakać bez spadochronu do Atlantyku lub pozostać w pikującej ku wodzie maszynie, wybrałaby to pierwsze. Powód – awaria silnika. Z jednego z nich zerwała się obudowa, a poszycie zalały płyny eksploatacyjne. Ze środka zwisały uszkodzone przewody, a jeden z pasażerów twittował na bieżąco: "Uszkodzenie silnika zwiastowało jego wybuch".



Zdjęcia w mediach społecznościowych pokazują skalę zniszczenia silnika, a na myśl przychodzi czarny scenariusz: gdyby oderwał się, czy odpadłoby skrzydło? Szczęśliwie piloci posadzili awaryjnie maszynę na lotnisku Goose Bay w Kanadzie, gdzie Airbus A380 przeszedł gruntowną inspekcję i podobno znana jest już przyczyna awarii.

Przypominam, że podróżowanie samolotem obarczone jest najmniejszym ryzykiem katastrofy, a odsetek wypadków lotniczych jest najmniejszy wśród zdarzeń komunikacyjnych. Uspokoiło Cię to przed następnym lotem?

Rosyjska stewardessa zrzuciła swój uniform...

Opublikowany przez CKM Czasopismo Każdego Mężczyzny na 21 lutego 2017




Dodał(a): Paweł Jaśkowski / fot.: twitter.com Wtorek 03.10.2017