Z policyjnego magazynu zniknęło pół tony marihuany – tłumaczenie mundurowych to złoto
540 kilogramów – dokładnie tyle zioła wyparowało z policyjnego magazynu w pobliżu Buenos Aires. Jak ten ubytek tłumaczyli mundurowi?

Policyjne magazyny zawierają w sobie tyle przeróżnych nielegalnych przedmiotów, że nawet samym mundurowym często trudno utrzymać łapy przy sobie. Tak było w tym przypadku.
W jednym z magazynów w pobliżu Buenos Aires argentyńska policja przechowywała 6 ton skonfiskowanej handlarzom marihuany. Sporo. Ziółko leżało tam spokojnie przez dwa lata, jednak po tym czasie, podczas jednej z ewidencji wyszło, że nagle ze składu wyparowało dokładnie 540 kg narkotyku.
Gdy wszczęto wewnętrzne śledztwo jednymi z pierwszych przesłuchiwanych byli Javier Specia – eks-komendant argentyńskiej policji i zarządca magazynu – oraz jego podwładni. Zapytani o powód zniknięcia towaru wszyscy panowie jednogłośnie zeznali, że… zjadły go myszy.
Oczywiście śledczy nie kupili tej kiepskiej ściemy i mundurowi zostali zwolnieni ze służby. Staną też przed sądem, bo niewykluczone, że to właśnie oni przehandlowali pół tony maryśki.
W jednym z magazynów w pobliżu Buenos Aires argentyńska policja przechowywała 6 ton skonfiskowanej handlarzom marihuany. Sporo. Ziółko leżało tam spokojnie przez dwa lata, jednak po tym czasie, podczas jednej z ewidencji wyszło, że nagle ze składu wyparowało dokładnie 540 kg narkotyku.
Gdy wszczęto wewnętrzne śledztwo jednymi z pierwszych przesłuchiwanych byli Javier Specia – eks-komendant argentyńskiej policji i zarządca magazynu – oraz jego podwładni. Zapytani o powód zniknięcia towaru wszyscy panowie jednogłośnie zeznali, że… zjadły go myszy.
Oczywiście śledczy nie kupili tej kiepskiej ściemy i mundurowi zostali zwolnieni ze służby. Staną też przed sądem, bo niewykluczone, że to właśnie oni przehandlowali pół tony maryśki.