Zakręcony Świat CeZika
Artysta–muzyk i gwiazda internetów mówi Jaokowi ile bierze za granie na weselu, czym rzucają w niego fanki na koncertach i dlaczego spierdala z pokoju na widok ćmy. Oto Cezik jakiego nie znasz!
CeZik: Jak chcesz, choć chyba wolę Cezik, Czarek brzmi tak standardowo. I do tego Czarek Nowak. Strasznie oficjalnie się ta rozmowa zaczyna.
CKM: Nie lubisz wywiadów?
CeZik: Nie lubię być przepytywany. Nie lubię gdy ktoś, kto ze mną rozmawia, schodzi na zbyt popieprzone tematy…
CKM: A jakich tematów unikasz?
CeZik: No wiesz, sprawy rodzinne, prywatne.
CKM: To dobrze, przejdziemy do nich później.
CeZik: Oczywiście. (śmiech)
CKM: Mieszkasz w Gliwicach, które można nazwać wylęgarnią prowokacji. Kiedyś była „prowokacja gliwicka” od której zaczęła się II wojna światowa, a teraz „prowokacja Cezika”: spreparowałeś film, w którym Polak niby zachwyca jurorów brytyjskiego „Mam Talent”. Miliony ludzi dały się w to wkręcić…
CeZik: Gliwice to piękne miasto, uwielbiam je. Nie wykluczam, że z sympatii do niego i dla podtrzymania tradycji poczułem obowiązek zrobienia jakiejś prowokacji. Z tym, że na pewno działo się to na poziomie podświadomości.
CKM: Gliwice leżą kawał drogi od Warszawy, rzadko bywasz w stolicy. Unikasz mediów i „fejmu”?
CeZik: Nie. Staram się unikać programów telewizyjnych. Każda obecność w telewizyjnym show to dla mnie ciężkie przeżycie. Nie próbuję za wszelką cenę „zaistnieć”.
CKM: A jednak rozmawiamy w Warszawie, czyli wychodzi na to, że chcesz zaistnieć…
CeZik: „Kędzior” mnie zaprosił. Od dawna kibicuję jego radiowo–telewizyjnym poczynaniom. Z kolei w „X Factorze” pojawiłem się dlatego, że zaprosił mnie tam Czesław Mozil. Bardzo go lubię, kilka razy współpracowaliśmy.
CKM: Twoja polityka autopromocji polega na tym, że przychodzisz tam gdzie zaprosi cię ktoś, kogo lubisz?
CeZik: Trudne pytanie. Jakby Czesław zaprosił mnie do np. skakania do wody z dużej wysokości to sądzę, że bym odmówił. To nie tak, że koledzy namówią mnie do wszystkiego.
CKM: Chyba nie jesteś zbyt asertywny. Zdarza ci się odmawiać?
CeZik: Oczywiście, cały czas odmawiam. Ostatnio odmówiłem wielkiej sieci komórkowej. Chcieli, żebym został „jej twarzą”. Z moim menedżerem, „Borówą”, mamy zasadę, że jeżeli mamy się sprzedawać to idziemy grubo i rzucamy zaporowe ceny. Rzuciliśmy więc kwotę, że panowie odpowiedzieli: „Chyba was pojebało” i tak zakończyły się negocjacje.
CKM: Ile zażądaliście?
CeZik: Chyba z pół miliona złotych.
CKM: Za co? Za dożywocie?!
CeZik: Za cokolwiek. Powiedzieliśmy, że muszą dać pół miliona, żebym w ogóle pokazał się w ich kampanii. A szczegóły możemy dogadać później. Ale nie mieli pół miliona. Albo stwierdzili, że nie jestem tyle wart?
CKM: To spora kwota...
CeZik: Spora? Daj spokój, moja cena za występ na weselu wynosi milion złotych! Jak miałem osiemnaście lat to zagrałem trzy razy na weselu i nie chciałbym tego powtarzać. Ale za milion mogę zagrać w samych majtkach i do białego rana.
CKM: Skąd taka ostra polityka?
CeZik: Nie przepadam za produkcjami telewizyjnymi i reklamowymi. Bo tam nie robisz po swojemu, tylko musisz słuchać się innych. A ja się z wizją tych ludzi najczęściej nie zgadzam.
CKM: Chyba, że cię kolega zaprosi?
CeZik: Dobra, może bywam mało asertywny. Gdy zaczęły pojawiać się propozycje komercyjne uznałem, że sam nie mogę prowadzić negocjacji, bo na wszystko bym się zgodził. Zatrudniłem więc „Borówę”. I powiedziałem mu: „Odmawiaj. A jeśli mam się na coś zgodzić, to mów, że chcę mnóstwo kasy”. I to działa. „Borówa” załatwia kontrakty, a ja odpalam mu 20 proc.
CKM: Menedżerowie biorą chyba zazwyczaj 10 procent?
CeZik: Menedżerowie twórców nieasertywnych biorą znacznie więcej (śmiech).
CKM: Chyba zbyt ostro nie negocjowałeś z nim warunków współpracy?
CeZik: To była jedyna rozmowa kwalifikacyjna, jaką w życiu przeprowadziłem. „Borówa” powiedział: „Spróbujmy”. Ja odpowiedziałem: „Dobrze, spróbujmy”. I już.
CKM: Do telewizji idziesz bo cię poprosił kolega. Występujesz tam, gdzie chce menedżer. Czerpiesz w ogóle przyjemność z pokazywania ludziom swojej twórczości?
CeZik: Oczywiście, że czerpię. Poza robieniem filmów na YouTube uwielbiam też grać koncerty. Z tym, że gdyby nie „Borówa” robiłbym to za darmo. Pamiętam jedną z naszych pierwszych rozmów o koncercie w jakiejś niewielkiej miejscowości. „Borówa” mówi: „Zróbmy bilety za pięć złotych”. Ja negocjuję: „Zróbmy za darmo lub co łaska”. Na to „Borówa”: „Ni chuja!”. To działa i dzięki temu ja robię to, co lubię i mogę z tego żyć. Inaczej grałbym za darmo i musiałbym w pewnym momencie przestać.
CKM: Wystarcza ci, żeby się utrzymać. A nie chciałbyś dorobić się willi i odrzutowca?
CeZik: Jasne, że chciałbym. Ale wątpię, by to się kiedyś zdarzyło. Wizję, że zostanę milionerem mogę włożyć między bajki. Chyba, że stworzyłbym viral na miarę...
CKM: Żadnym viralem nie zarobisz na willę! Może pomyśl o firmie produkcyjnej albo studiu nagraniowym. Na początek, oczywiście.
CeZik: To nie dla mnie. Do tego trzeba mieć zmysł organizacyjny, logistyczny i strategiczny. Ja takich nie posiadam.
CKM: Za to jesteś bardzo uzdolnionym muzykiem. W klipach widać, że grasz na wielu instrumentach.
CeZik: Ja bym powiedział, że gram na gitarze i śpiewam. Ludzie mówią, że jestem multiinstrumentalistą, bo tu zagram na bębenkach, tam na klawiszach. Ale ja gram proste rzeczy, to naprawdę jest bardzo łatwe.
CKM: Dla ciebie łatwe. Dla innych to czarna magia. Może jeszcze powiesz mi, że jesteś samoukiem?
CeZik: Uczyłem się grać na gitarze prywatnie przez parę lat. Uczyłem się też śpiewu klasycznego przez dwa lata w szkole muzycznej. To cała moja edukacja muzyczna.
CKM: Żyjesz z muzyki, czy dorabiasz w inny sposób?
CeZik: Nie mam innego źródła zarobku.
CKM: A miałeś kiedyś?
CeZik: Miałem. Bylem przez rok sprzedawcą w dużym sklepie sportowym, w dziale rowerowym. Sprzedałem ze dwadzieścia rowerów, szału nie było. Na szczęście były też rolki, getry i to szło jak ciepłe bułeczki. Zachęcałem do zakupu tych getrów, a „Łysy”, nasz dyrektor, chodził po sklepie i sprawdzał, czy nikt ze sprzedawców nie stoi bezczynnie. Bo stanie bezcelowe było zakazane. Więc byłem zmuszony do wykonywania całymi dniami dziwnych kroków. Ale to i tak nie była najgorsza praca.
CKM: A jaka była najgorsza?
CeZik: Sprzedawałem na giełdzie gazetę z ogłoszeniami. To była tragedia. Ale najintensywniej pracowałem w firmie zajmującej się automatyką przemysłową. To niezwykle ciekawe sprawy.
CKM: Automatyka przemysłowa to interesująca sprawa?
CeZik: Jasne. Wkręciłem się na tyle, że skończyłem Politechnikę na Wydziale Automatyki i Robotyki.
CKM: Potrafisz zrobić robota?
CeZik: Nie. Przez całe studia widziałem może jednego robota. Góra dwa...
CKM: Polibudy cieszą się złą sławą uczelni pozbawionych dziewczyn. U ciebie na roku była choć jedna?
CeZik: Były trzy! Jedna miała chłopaka z grupy. Druga była bardzo atrakcyjna. Trzeciej nie pamiętam. Ale na szczęście po sąsiedzku był wydział biotechnologii, tam same baby, więc nie chodziliśmy wygłodniali jak więźniowie. Ale ja w ogóle nie podrywam kobiet.
CKM: To jak poznałeś swoją dziewczynę? Była fanką Cezika? Ireneusz Dudek podobno miłość swojego życia poznał właśnie na koncercie…
CeZik: Poznaliśmy się przez internet, jeszcze zanim zacząłem studia na polibudzie. A co do Shakin’ Dudi – byłem kiedyś „technicznym” na ich koncercie. Potem nagrałem płytę z ich gitarzystą, Darkiem Duszą i on zaproponował, że jeśli chcę dorobić, to mogę mu podawać gitary. Awansowałem z sesyjnego muzyka na podawacza gitar. Miałem wtedy 20 lat i była to wielka frajda!
CKM: Nagrałeś też jeden z twoich wielkich hitów na YouTube – „Forfiter Blues”, piosenkę nawiązującą do historii Polaka próbującego karmić aligatora. Lubisz wielkie gady?
CeZik: Ogólnie nie przepadam za gadami i owadami. Jak do pokoju wleci ćma to spierdalam. Wręcz mam fobię, tylko nie wiem jak ona się nazywa.
CKM: Bardziej boisz się owadów czy gadów? A może pająków?
CeZik: Pająków mniej niż ciem. Ćma jest nieprzewidywalna! Boję się owadów nieprzewidywalnych.
CKM: A żuk jest przewidywalny? Albo biedronka?
CeZik: Biedronka przewidywalna. Żuk już nie do końca...
CKM: A konik polny?
CeZik: O, ale trafiłeś! Tego to dopiero nie lubię! Konik polny jest kompletnie nieprzewidywalny! Robi „myk” i go nie ma! A ja muszę wiedzieć gdzie on jest. Mam manię kontroli. Na przykład bardzo źle znoszę jazdę jako pasażer w samochodzie. Nie cierpię tego. Wolę wysiąść, jeśli to możliwe.
CKM: Życie z takimi fobiami musi być ciężkie. Polska jest pełna owadów.
CeZik: Bez przesady.
CKM: Byłeś kiedyś na łące?
CeZik: Owszem i nie podobało mi się. Był tam też konik polny więc przeniosłem się obok, na beton. Ważek też nie lubię. W ogóle nie lubię szybkich zwierząt.
CKM: A jakie lubisz? Żółwie?
CeZik: Żółw jest okej. Lubię też psy, koty, króliki, choć zajęcy już nie. Krowy, świnie też lubię. W sumie to ja najbardziej lubię zwierzęta jadalne...
CKM: Samolotem latasz czy się boisz?
CeZik: Nie wiem, nie leciałem samolotem.
CKM: Ani razu? Bo się boisz?
CeZik: Nie! Dlatego, że nie miałem okazji. Ja zawsze wszędzie zabieram całą masę sprzętu grającego, który ciężko zabrać do samolotu. Więc w sumie nie wiem, czy się boję. To się okaże jak będę wsiadał. Logika nie ma zastosowania jeżeli chodzi o fobie. Jak będę miał okazję grać dla Polonii w USA, to się
przekonam.
CKM: Dobra, skoro znów wróciliśmy do tego tematu, to skończmy wyliczanie rzeczy, które cię przerażają.
CeZik: Mam nozofobię.
CKM: Co?
CeZik: Nozofobia to lęk przed chorobami.
CKM: Jakiej choroby najbardziej się boisz?
CeZik: Takiej, która mnie zabije!
CKM: Czy ta fobia działa na zasadzie wywoływania wilka z lasu? Jeśli porozmawiamy o jakiejś śmiertelnej chorobie, to na nią zachorujesz?
CeZik: Dokładnie tak to działa, więc bardzo cię proszę, przestań.
CKM: Dobrze, wróćmy do twojej kariery. Jeździsz w trasy koncertowe, śpiewasz, grasz na gitarze. Prawdziwy rock & roll! Czy w twoim zespole są też sex & drugs? Choć słowo „zespół” jest trochę na wyrost, bo Cezik to przecież twór jednoosobowy…
CeZik: Nie, to twór trzyosobowy. Mój zespół liczy jednego członka i dwie osoby, które zawsze ze mną jeżdżą – „Borówę” oraz moją dziewczynę.
CKM: Zauważyłeś? Zaczynamy rozmawiać o dziewczynach, świetnie.
CeZik: Chyba nie będziesz pytał, jaka jest moja ulubiona pozycja?
CKM: Jaka jest twoja ulubiona pozycja?
CeZik: O nie… No dobra: na jeźdźca od tyłu.
CKM: Najeźdźca od tyłu? To tak jak Niemcy w 1939 w Gliwicach!
CeZik: Coś w tym jest, ale nie ma u mnie zbyt dużo tego rock & rolla. Nie ćpamy, a ja nie palę nawet papierosów.
CKM: Ale pijesz?
CeZik: Piję. Lubię się upić czasem.
CKM: Jak jesteś w trasie, to jak często jest to „czasem”?
CeZik: Codziennie jeśli to możliwe... Oczywiście żartuję. Nie jest tak źle.
CKM: Każdy artysta ma grzeszki na sumieniu.
CeZik: Na pewno nie każdy. Pewnie Litza nie ma. Słyszałem, że jest mocno wierzący.
CKM: Grał w kapeli nazywającej się „kwasożłopami”. Nie wiem, czy to dobry przykład.
CeZik: A Grzegorz Turnau?
CKM: Nie sądzę, żeby on był abstynentem…
CeZik: O! Michał Bajor?
CKM: Może i tak. Choć Michał Bajor to chyba nienajlepszy wzór rockendrollowca. Czy ty, oprócz alkoholu, masz jakieś inne sposoby na rozładowanie stresu w trasie?
CeZik: Masturbacja.
CKM: Co?!
CeZik: A co w tym dziwnego? Porno połączone z samogwałtem zapewnia spokojny sen… Czasem rano budzę się z poczuciem winy, ale tylko jeśli przesadzam z częstotliwością.
CKM: Gdzie leży granica?
CeZik: Gdy czuję, że coś jest nie tak, gdy nie chcę, a i tak zrobię. Powiem sobie „Dzisiaj nie!”, a jednak „pach” i budzę się rano z poczuciem, że nie udało się.
CKM: To trochę jak nałóg…
CeZik: Trochę tak, ale chyba mam większą szansę na uzależnienie od alkoholu niż od masturbacji. Szkoda, bo onanizm jest zdrowszy niż alkohol.
CKM: Czy na twoje koncerty przychodzą prawdziwe fanki?
CeZik: Mam nadzieję, że są prawdziwe.
CKM: Piszczą pod sceną i rzucają w ciebie bielizną?
CeZik: Niestety nie. Tylko raz dostałem majtkami, ale dla jaj. Był to rozmiar XL. I chyba męskie gacie…
CKM: Więc chcesz powiedzieć, że na Cezika chodzą głównie faceci?
CeZik: Myślę, że pół na pół.
CKM: Lada moment stuknie ci trzydziestka. Czy dziesięć lat temu wyobrażałeś sobie, że tak będzie wyglądać twoje życie?
CeZik: Kiedyś na studiach zapisałem sobie na kartkach, co będę robił za trzy miesiące, za pięć lat, za dziesięć… I wypisałem sobie wszystko, co chciałbym żeby wydarzyło się w moim życiu. Po dziesięciu latach tych kartek już dawno nie mam, ale pamiętam najważniejsze punkty i szczerze mówiąc – wszystko raczej się spełniło.
CKM: Jakie to były cele?
CeZik: Zrobić karierę na skalę krajową. I stało się! Przed trzydziestką chciałem też założyć rodzinę – i właśnie ją zakładam. No i chciałem skończyć studia. To też się udało.
CKM: Może czas na kolejną kartkę? Co chcesz osiągnąć w przyszłości?
CeZik: Chciałbym robić to, co robię. Dalej nagrywać klipy, dalej być na YouTube, bo bardzo mi się podoba taka forma promocji. Cieszy mnie, że moje klipy może obejrzeć więcej niż pięć osób. Chciałbym, żeby ta popularność utrzymała się na takim poziomie. Albo niech powoli rośnie.
CKM: Powoli?
CeZik: Tak. Bo jak urośnie szybko, to równie szybko może zniknąć. Jak się kumuluje publiczność bardziej skrupulatnie, sądzę że ludzie są wtedy bardziej przywiązani.
CKM: Co jeszcze ma być na nowej kartce?
CeZik: Chciałbym przekroczyć pół miliona fanów na Facebooku. Od ponad roku jestem non stop w połowie...
CKM: Podejmujesz jakieś działania promocyjne, aby tak się stało?
CeZik: Nie. Chciałbym, żeby to się stało samoistnie. Nie będę dawał po filmiku wielkiej planszy z tekstem: „Polubcie mój kanał, błagam!”. Ciekawe, właśnie zdałem sobie sprawę, że moim marzeniem jest, by nic mi się w życiu za bardzo nie zmieniało.
CKM: Osiągnąłeś stan nirwany…
CeZik: Nie! (śmiech) Do nirwany potrzebowałbym jeszcze kupy hajsu.
CKM: Czyli chciałbyś robić to samo co teraz, tylko żeby ci za to lepiej płacili?
CeZik: Tak. A dokładnie chciałbym mieć jeszcze większą swobodę w tym, co robię. I chciałbym wygrać w Lotto, wtedy nie musiałbym traktować grania jako sposobu na zarabianie. To byłaby idealna sytuacja, choć to się raczej nie spełni. Ale trzeba utrzymywać pozytywne myśli, jak pisał autor książki „Potęga podświadomości”.
CKM: Czytasz poradniki coachingowe?
CeZik: Nie bardzo, za to oglądam filmy motywacyjne. Na przykład te z konferencji TEDx. To jest niesamowicie ciekawe – wychodzi facet i mówi, że był na samym dnie, żarł gruz i odbijał się
od zamkniętych drzwi, ale powtarzał sobie, że da radę i mu się w końcu udało. Teraz jest na topie. Takie historie bardzo motywują.
CKM: Powtarzasz sobie, że osiągniesz sukces?
CeZik: Powtarzam sobie, że się uda. No i się udaje.
pochodzi z magazynu CKM 6/2015