Zegarki z kosmosu
Gdy w latach 60. ub. NASA szukała idealnego zegarka do swych misji kosmicznych, głównymi rywalami była szwajcarska Omega i amerykańska Bulova. Po mnóstwie morderczych testów wybrano produkt Omegi: wytwarzany od 1957 r. model Speedmaster i to właśnie ten mechaniczny czasomierz z ręcznym naciągiem zaliczał nie tylko spacery kosmiczne, lecz stał się pierwszym i jedynym zegarkiem oficjalnie używanym na powierzchni Księżyca.
Choć Neil Armstrong (dowódca misji Apollo 11, który w roku 1969 jako pierwszy człowiek postawił stopę na Srebrnym Globie) nie zabrał swej Omegi z modułu księżycowego, to Speedmastera na nadgarstku miał Buzz Aldrin, który chwilę później zaczął spacerować po naszym satelicie. Legendarna Omega Speedmaster Professional „Moon Watch” do dziś jest produkowana, a od czasu do czasu Szwajcarzy pokazują jej specjalne wersje, takie jak chociażby ich gorąca nowinka: Grey Side of the Moon Meteorite.
Jeśli sądzisz, że firma Bulova poddała się, jesteś w błędzie. Postanowiła bowiem przypomnieć Szwajcarom, że choć władze NASA odrzuciły ich, to sami astronauci mieli o tych czasomierzach lepsze mniemanie i nieoficjalnie zabierali je w kosmos. Jednym z nich był David Randolph Scott, uczestnik misji Apollo 15 (1971 r.). Przed tym, jak miał stać się siódmym w historii człowiekiem stąpającym po Księżycu, uszkodził ponoć swą służbową Omegę, tak więc na ów wyjątkowy spacer ruszył ze swym prywatnym czasomierzem Made in USA.
Choć ów kosmiczny egzemplarz Bulovy po latach sprzedał się na aukcji za kwotę ok. 6 800 000 zł, owa nowojorska firma proponuje współczesną, znacznie tańszą, reedycję tego modelu, którą zaprezentowała właśnie pod nazwą Moon Watch, ze stalową kopertą o średnicy 45 mm kryjącą zaawansowany mechanizm kwarcowy.