Zgłosiła molestowanie dzieci w szkole i mocno za to oberwała. 'Księża zawsze macali' – tak rodzice bronili oprawcę.

Dyrektorka podkarpackiej szkoły podała się do dymisji po interwencji w sprawie księdza, który miał molestować uczennice z klas 5-7. Dzieci same zgłosiły się o pomoc do odpowiedzialnych za nie nauczycieli. Okazuje się jednak, że największymi obrońcami katechety, stali się rodzice pokrzywdzonych. Jak twierdzi jeden z nich 'Przecież nic się nie stało, a księża zawsze macali'.
study-g7cc594dd9_1280.jpg

Na początku maja dyrektorka otrzymała informację o licznych incydentach molestowania seksualnego podejmowanych przez lokalnego kapłana, w trakcie zajęć religii. „Ksiądz dotyka po udach, wkłada ręce między nogi, a kiedy głaszcze po plecach, ręka schodzi do pośladków”- cytuje kobieta, w wywiadzie dla rzeszowskiej Gazety Wyborczej. Sytuacje miały miejsce w szkole i dotyczyły osób poniżej 16 roku życia, co zobowiązuje do zgłoszenia podejrzenia popełnienia przestępstwa. Dziewczynki w wieku 12-15 lat opisując przebieg lekcji płakały, wyraźnie bały się księdza. Na czas wyjaśnienia sprawy został on zawieszony przez władze szkoły, a sprawa zgłoszona do kurii.

Okazuje się jednak, że w tej sprawie granice moralne dawno się rozmyły. Rodzice dziewięciu ofiar, które zdecydowały się prosić o pomoc nie uwierzyły w prawdopodobieństwo zdarzenia. Tylko jeden z nich miał odwagę udzielić wsparcia swemu dziecku – wyznaje dyrektorka. Pozostałe osoby wolały wzniecić na nią wiejski lincz w obronie godności duchownego. „Dzieci zaczęły zgłaszać nauczycielom, że krzyczą za nimi na wsi, że czują złość wsi do siebie”. W całej sprawie bezpiecznie nie czuła się dyrektorka, która jako jedyna postawiła dobro dzieci ponad przekonania religijne. To właśnie ona miała być ofiarą próby wywiezienia na taczkach, przywłaszczenia mienia i winy za szarganie wizerunku kościoła. Ani przez chwilę nikt nie pomyślał, że dzieci mogą mówić prawdę, prosić o pomoc. Według lokalnej społeczności problem nie istniał, bo incydenty naruszania nietykalności cielesnej przez duchownych to standard, jakiemu nie należy się dziwić. Według jednej z matek pokrzywdzonych to nawet lepiej, że młode dziewczyny mają takie doświadczenia, gdyż w dorosłym życiu powinny być przyzwyczajone, do takich nadużyć w pracy. 

Dyrektorka poddała się i odeszła z pracy. Na tym jednak się nie skończyło. Rodzice napisali skargę do kuratorium, co umorzyło zgłoszoną przez uczniów sprawę. Geniusze postarali się także o to, by księżulek wrócił do tej samej parafii. Szczęśliwie chociaż nie pracuje jako katecheta. 


Dodał(a): CKM.PL Wtorek 30.05.2023