Moto

Poniedziałek 11.04.2022, Konrad Klimkiewicz / twitter.com

Mandat dla... no właśnie, kogo? Samochód był pusty

Wcale nie próbujemy wam wcisnąć tandetny clickbait reklamujący nowy, futurystyczny film. Policjanci rzeczywiście zatrzymali samochód, w którym nikogo nie było. 'Wynalazki przyszłości' powoli zaczynają się wymykać spod kontroli.

Zrzut ekranu 2022-04-11 o 16.21.07.png
Autonomiczne samochody spisują się świetnie, ale zdarzają im się potknięcia. Mówimy tu chociażby o nie włączeniu świateł, co zauważyli policjanci na jednej z ulic w San Francisco. Wydawało się nawet, że samochód próbował... uciekać. 



Policjant podszedł do auta, które czekało na światłach. Chciał upomnieć kierowcę za brak włączonych świateł. Zobaczył jednak, że w środku nikogo nie ma, więc na moment wrócił się do radiowozu, a w tym czasie auto ruszyło. Pościg trwał dosłownie moment, ponieważ później auto się zatrzymało, zjechało na bok i włączyło światła awaryjne. 

Policjant próbował się wtedy skontaktować z przedstawicielami firmy Cruise, do której należał pojazd. Udało się to dopiero po jakimś czasie, a firma odniosła się już do sprawy w mediach społecznościowych. Poinformowała, że właśnie ustalają, jak mają się zachowywać takie samochody podczas spotkania z przedstawicielami prawa.

Niedawno Mercedes poinformował, że jest w stanie płacić za szkody wyrządzone przez autonomiczną jazdę samochodów ich marki. Mieściły się w tym jednak poważniejsze wypadki, a nie zwykłe mandaty za brak włączonych świateł. 

Nie ma jasno określonego przepisu, który wskazywałby w takim wypadku winowajcę. Gdy autonomiczna jazda zacznie być powszechna, zapewne dopiero wtedy otrzymamy skonkretyzowane decyzje. Na chwile obecną wiele wskazuje na to, że samochodowi bez świateł się po prostu upiekło.