Niemy ryk
E–rewolucja
Ekologia, brak emisji spalin, mniejsza awaryjność, tania eksploatacja, bla, bla. To właśnie takie marne argumenty po-wodują, że FIA robi wszystko, aby elektryczne auta wprowadzić na tory. W roku 2013 zaplanowano kilka wyścigów pokazowych „Formuły E”, zaś regularny sezon elektrycznych Grand Prix ruszy wiosną 2014 r. Wyścigi potrwają zaledwie ok. 15 minut – za to będzie ich aż cztery podczas jednego dnia. Kalendarz będzie liczył 8 takich imprez w roku.
Docelowo wystartują w nich 24 pobzykujące wyścigówki, choć na początek organizatorzy dopuszczają mniejszą stawkę. Zgodnie z zamiarami FIA jednoosobowe auta elektryczne, razem z kierowcą i bateriami ważące ok. 780 kg, będą przypominały osiągami dzisiejsze bolidy Formuły 3 (czyli przyspieszenie 0–100 km/h w 3 s, hamowanie 200–80 km/h w 2,8 s, prędkość maks. 250 km/h). Ale niekoniecznie będą je przypominały wyglądem. Kopnięci prądem inżynierowie z całego świata już konstruują te machiny – i owszem, Formulec EF01 czy FondTech E–11 wyglądają jak bliźniaki aut F3. Ale Lola–Drayson B12/69EV czy KleenSpeed EV–X11 bardziej kojarzą się z autami Le Mans. Najbardziej radykalnie wygląda zaś Bluebird GTL, którego dizajnu nie powstydziłby się Batman. No, ale Batman woli raczej napęd rakietowy...
Milczenie koni
Marnym pocieszeniem jest to, że głośne jak radziecki bombowiec i śmierdzące etyliną auta będą jeszcze się ścigały przez ładnych parę lat. Ich agonia będzie długa i bolesna, ale nieunikniona. – Na razie zbudowanie całkowicie elektrycznego samochodu Formuły 1 jest jeszcze nieosiągalne. W naszym zasięgu jest poziom F3. Ale z czasem ten dystans będzie się zmniejszał – grzmi Luca Gasparini, główny inżynier w firmie Fondtech.
Przecież już dziś, w 2012 roku, na torach królują hybrydy –
czyli samochody, w których spalinowy silnik jest uzupełniany przez dodatkowy
napęd elektryczny. Hybrydowe Audi R18 e–tron quattro wygrało w tym roku
kultowy 24–godzinny wyścig Le Mans. W różnych innych zawodach jeżdżą m.in. JGTC
Toyota Supra HVR Hybrid oraz Porsche AG 911 GT3R Hybrid. W zasadzie hybrydami
są nawet bolidy F1, które od 2009 roku stosują przecież system KERS dający im
„dopalacz” o sile 80 koni mechanicznych. Na pełnym gazie te wszystkie maszyny
jeszcze brzmią jak trzeba. Lecz gdy w czasie tegorocznego Le Mans Toyota TS030
Hybrid na elektrycznym napędzie bezszelestnie wyjechała z pit stopu, to już nie
było normalne. Wg nowych zasad w 2014 roku tak samo nędznie cicho pojadą...
bolidy Formuły 1. Wprawdzie tylko w pit stopie (ryczące silniki benzynowe
włączą natychmiast po wyjechaniu na tor), ale i tak to ostateczny dowód, że
koniec jest bardzo blisko.