Ferrari za pół ceny, ale… bez silnika. Tak fiskus robi licytacje
Urząd Skarbowy ogłosił licytację kilku sportowych bryk, jednak ich ceny wywoławcze były podejrzanie kuszące. Taka okazja może się nie powtórzyć, o ile chcesz postawić przed domem sportowe cztery kółka, żeby przyprawić sąsiada o ból czterech liter, bo tymi furami na pewno nie pojeździsz.
Siedem samochodów ponownie trafi pod młotek, choć przyglądając się im, można odnieść wrażenie, że miały już do czynienia z cięższymi narzędziami. Kolejne aukcje odbędą się 20 i 21 sierpnia, a cena wywoławcza aut to 50 proc. ich wartości szacunkowej.
Marka i model | Rok produkcji | Wartość szacunkowa | Cena wywoławcza |
Ferrari F430 | 2005 | 225 300 zł | 112 650 zł |
Nissan GTR | 2012 | 122 600 zł | 61 300 zł |
Jaguar XF | 2012 | 50 400 zł | 25 200 zł |
Maserati Quattroporte | 2008 | 49 700 zł | 24 850 zł |
Aston Martin DB9 | 2008 | 148 900 zł | 74 450 zł |
Aston Martin V8 Vantage | 2007 | 191 600 zł | 95 800 zł |
Land Rover Discovery IV | 2011 | 36 300 zł | 18 750 zł |
Jednemu z zainteresowanych kupnem podczas pierwszej licytacji udało się strzelić kilka fotek luksusowych samochodów. Jednak to, co zobaczył, musiało wprawić go w osłupienie, bo postanowił podzielić się tym widokiem z portalem Dziennik.pl. Przy okazji dosadnie skwitował licytację.
“Auta, które nie zostały zlicytowane na pierwszej licytacji, są totalnymi złomami! Na poprzedniej licytacji pojawiło się ponad 100 osób, ale każdy odjechał rozczarowany” – zdradził pan Grzegorz rozmówca Dziennika. “Ferrari, o którym mowa, jest warte tyle, ile masa złomu składająca się na to auto” – dodał mężczyzna.
Z jego relacji wynika, że włoski ogier przez dwa lata stał z otwartymi szybami, przez co w kabinie pojawiła się pleśń i grzyb, a w drzwiach osy urządziły sobie gniazdo. Brakowało w nim także najważniejszego, czyli silnika. Reszta samochodów nie była w dużo lepszym stanie.
Najlepiej obrazują to zdjęcia, którymi podzielił się pan Grzegorz:
Najlepiej obrazują to zdjęcia, którymi podzielił się pan Grzegorz: