Warszawa paliła gumę - Gymkhana GRiD 2019

Wrześniowy weekend, chmura spalin, walka z czasem. Najlepsi z najlepszych drifterów na wezwanie Kena Blocka zmierzyli się w finale Gymkhana GRiD 2019, który odbył się w Warszawie.
Block_9.jpg

O co tyle hałasu? Dla niewtajemniczonych Gymkhana GRiD to coś pomiędzy torem przeszkód a placem zabaw dla naprawdę dużych dzieci. Do tej wielkiej piaskownicy zjeżdżają się kierowcy z całego świata, żeby udowodnić swój spryt, zwinność i szybkość. 

Ustawione na torze przeszkody mają na celu nie tylko sprawdzenie umiejętności prowadzących, ale też wytrzymałość ich maszyn. Trasę należy przejechać bezbłędnie zapamiętując jej układ, który jest ogłaszany tuż przed zawodami. 

Gymkhana GRiD odbyła się pierwszy raz w tej części Europy. W Nadarzynie pod Warszawą stawiło się 52 uczestników, przed którymi postawiono niełatwe zadanie. Specjalnie dla nich wybudowano jeden z najtrudniejszych torów, jaki powstał w historii konkursu. 
To dziesiąta edycja imprezy, której uczestnicy byli wyłaniani podczas rund kwalifikacyjnych w Japonii, Norwegii, Grecji, Hiszpani, Polsce i na Wyspach Brytyjskich. Za popularnością imprezy stoi Ken Block, który w Warszawie po praz pierwszy zaprezentował swojego nowego Forda Escorta RS Cosworth. 

Oczywiście punktem kulminacyjnym wydarzenia był sobotni finał, ale zapach palonej gumy było czuć od środy, ponieważ już trzy dni przed zawodami odbywały się sesje treningowe. Tuż przed konkursem głównym publiczność do czerwoności rozgrzał pokaz Smoke and Style, który na długo pozostanie nie tylko w pamięci, ale też w nozdrzach widzów.

Profesjonalne zawody odbyły się w dwóch kategoriach: AWD (napęd na obie osie) oraz RWD (napęd na tylną oś).  Oprócz tych dwóch kategorii mniej doświadczeni, ale mnie mniej żądni emocji, mogli wystartować w kategorii amatorskiej. 


Wielkie emocje wzbudził pojedynek ojca i syna: Petera i Olivera Solbergów. Ostatecznie na podium w kategorii AWD stanął Peter. Pierwsze miejsce dla kierowców pojazdów napędzanych na tylną oś zajał Mantas Sliogeris, który zwyciężył w finałowym pojedynku z Pawłem Korpulińskim. Impreza była też debiutem dla Bartosza Ostałowskiego – jedynego profesjonalnego kierowcy na świecie, który prowadzi bez rąk i udowadnia, że niemożliwe nie istnieje. 






Dodał(a): Adam Barabasz / fot. Monster Energy Piątek 06.09.2019