Pracownik zabrał auto klienta na rundkę. Skończył na drzewie

Podobno żony i samochodu nie oddaje się nikomu. I taki błąd popełnił właściciel Dodge'a Challengera. Pracownik myjni rozwalił mu auto warte kilkaset tysięcy złotych.

Do tego niecodziennego wydarzenia doszło we Wrocławiu. Pracownik myjni dostał konkret fuchę. Miał wypolerować felgi w mega drogim samochodzie. Był to prawdziwy muscle car, czyli Dodge Challenger.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Nowy rekord Polski w cofaniu liczników

Chłopak chyba bardzo się podjarał furką, bo po skończonej pracy postanowił zrobić sobie kursa po okolicy. No i zrobił, tyle że wylądował na drzewie.

500 KM i silnik 6,4 litra. Nie każdy potrafi prowadzić bestię

Do wypadku doszło koło hipermarketu Leclerc na ścieżce rowerowej obok parkingu. "Zostawiłem samochód na myjni i zleciłem usługę polerowania felg. Pracownik myjni, młody mężczyzna, postanowił przejechać się moim samochodem po parkingu bez mojej zgody i wiedzy. Wpadł w poślizg, wyleciał z parkingu na ścieżkę rowerową i uderzył w drzewo" - wyjaśnił właściciel auta w rozmowie z "Gazetą Wrocławską".

Dodał, że fura ma prawie 500 KM i silnik 6.4 litra dlatego nie każdy potrafi go prowadzić. Zdradził również, że nowy Dodge kosztuje 300 tys. zł, ale ten, przed wypadkiem, wycenił na około 200 tys. złotych. Sprawę bada policja. 

ZOBACZ TAKŻE: Polska policja się dozbraja




Dodał(a): Tomasz Orszulak Wtorek 28.01.2020