Śmierć na żywo w social media

Rzadko kiedy zdarza się tak radosne ostatnie pożegnanie ze swoimi znajomymi. Dziewczyny pełne euforii mknęły autem i najprawdopodobniej chciały pobić rekord prędkości, gdy ich życie wyhamowało nagle na ścianie do zera.

smierc-na-zywo.jpg


Oto dowód na to, że social media mogą być zabójcze. Dwie dziewczyny wracały właśnie do czeskiej miejscowości Bílina. Fatalną część podróży transmitowały na facebooku.



Młode kobiety chciały rozpędzić się do 180 km/h i wszystko uwiecznić na filmiku, streamowanym na żywo na profilu jednej z nich. Zapewne wszystko w imię lajków. I choć to nie prowadząca auto trzymała telefon, nagrywając ich „wyczyn”, była wystarczająco rozkojarzona patrzeniem w obiektyw, by nie zapanować nad autem przy prędkości 140 km/h. Taka przynajmniej wynika wartość z ich „odliczania”. Samochód roztrzaskał się o bariery dźwiękochłonne.

Film trwa jeszcze ponad pół godziny, a w tle słychać głosy niosących pomoc przypadkowych ludzi i służb ratunkowych. Niestety kierująca pojazdem zmarła. Informacje o drugiej dziewczynie są sprzeczne. Większość mediów donosi, że jest poważnie ranna, ale żyje. Inne mówią o dwóch ofiarach live streama. Choć określenie `live` jest tu już mało aktualne.

Nie tak dawno do sieci wypłynęło nagranie śmiertelnego wypadku panny młodej, która leciała helikopterem na własne wesele.








Dodał(a): Adam Wawrzyniak Poniedziałek 10.07.2017