To prawda co o nich mówią. Auto prezydenta padło

Emmanuel Macron przybył do Polski z dwudniową wizytą. Swoją wycieczkę po Warszawie odbył w opancerzonej wersji Renault Espace. Na początku odwiedził prezydenta Dudę i… na tym skończyła się jego podróż w prezydenckim samochodzie. Niestety auto, które powinno być niezawodne, okazało się mieć identyczne fochy, co jego seryjna wersja.
Macron samochód.jpg


Po spotkaniu w Pałacu Prezydenckim okazało się, że Renault Espace.FR ma dość podróżowania po Warszawie. Auto mimo przygotowania do pełnienia tak zaszczytnej funkcji, opancerzenia i “dopracowania” konstrukcji zachowało się tak samo, jak jego mniej wybajerzona wersja i po prostu nie chciało odpalić.

Awaria okazała się na tyle poważna, że służby ochraniające prezydenta postanowiły zainstalować swojego szefa do nieopancerzonego Citroena C6, którego podstawił urzędujący w Polsce francuski ambasador – informuje auto.dziennik.pl.


Dziennikarz motoryzacyjny Maciej Pertyński w rozmowie z dziennikiem odniósł się do tej sytuacji. "Jeszcze wcale nie tak dawno, kiedy francuski prezydent przemieszczał się gdziekolwiek na świecie, używał Citroenów w wersjach na specjalne zamówienie, które przygotowywała słynna firma karoseryjna Chapron (...) A potem niestety szefowie rządów Najstarszej Córy Kościoła zaczęli używać dziwadeł. Był DS7 (SUV!), a teraz na koniec – van. Renault Espace".

Najwyraźniej prezydent Francji wolał skorzystać z samochodu innej francuskiej, niż wsiąść do pojazdu prowadzonego przez pracowników SOP. I w sumie nie ma co się dziwić, w końcu tamtejsi kierowcy nie mają zbytniej renomy.


ZOBACZ TAKŻE: Oto nowy samochód Bonda. Tym autem będzie jeździł 007.



Dodał(a): Konrad Siwik / fot.: istock Wtorek 04.02.2020