Wciągali BMW na lawetę. Coś poszło nie tak

Jeśli myślisz, że miałeś zły dzień, to nagranie lawetowanego BMW z pewnością pomoże ci dojść do wniosku, że zawsze może być gorzej.
bmw.JPG

Kiedyś na lekcjach przysposobienia obronnego (dziś edukacja dla bezpieczeństwa) uczyli o istnieniu zależności, którą podręczniki nazywały „trójkątem ognia”. Według tej zasady do wybuchu pożaru potrzebne są trzy czynniki: tlen, paliwo i wysoka temperatura. Przypadek wciągania na lawetę samochodu z uszkodzonym bakiem jest ewidentnym dowodem na to, że ktoś nie odbił lekcji. A jak mówi przysłowie: "czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał". 

CZYTAJ TAKŻE: CZY MOŻNA ODMÓWIĆ KONTROLI POWOŁUJĄC SIĘ NA KORONAWIRUSA

Będące gwoździem programu BMW Serii 6, w wyniku wypadku zakleszczyło się w metalowej barierce. Na miejscu zjawiła się pomoc drogowa i rozpoczęto wyciąganie zablokowanego pojazdu. W trakcie tej operacji uszkodzono zbiornik paliwa. Z nieznanego powodu nikt nie zabezpieczył wyciekającej benzyny (chociażby piaskiem bądź pianą gaśniczą). No chyba, że za odpowiednie środki bezpieczeństwa można uznać filmik dokładnie pokazujący paliwo lejące się strumieniem na asfalt.



Właściciel auta nalegał jednak na kontynuowanie akcji. Wystarczyła jednak niewidoczna iskra, wynikająca prawdopodobnie z tarcia o podłoże, a samochód zamienił się w spektakularną pochodnię płonącą niczym chrześcijański męczennik.
W tle nagrania słuchać bluzgi rzucane przez pechowego kierowcę, który całą akcję skomentował: „I c*uj. Już po samochodzie”. Cóż, tym razem ciężko nie przyznać mu racji. 

Dodał(a): Adam Barabasz / fot. Facebook Wtorek 31.03.2020