Do czego służy facetom broda
Kiedy byłam małą dziewczynką, świat otaczających mnie mężczyzn wyglądał zupełnie inaczej niż dzisiaj. Chodzi mi nie tylko o to, że panowie inaczej się ubierali, zachowywali oraz używali słów, które teraz są już nieznane lub, co gorsza, wręcz wyklęte i zakazane (np. pederasta).

Dziś brodaczy jest jak na lekarstwo. Otaczają mnie panowie o policzkach tak gładkich jak pupa niemowlaka. Pachną zresztą podobnie, bo oko i nos wyzwolonej kobiety, jaką jestem, od razu wyczuwa te wymyślne wody, płyny, pudry i kremy po goleniu. Ale nie ten gatunek samców jest najgorszy. Istnieje niestety jeszcze spora grupa takich, którzy bawią się w tzw. zarost trzydniowy i straszą panie swą porośniętą niczym szczeciną wieprza gębą.
Piszę „gębą” z całą świadomością znaczenia tego słowa, bo nie ma nic okrutniejszego dla damy niż gość, który rysuje jej podczas pocałunków twarz swym niedogolonym ostrym jak papier ścierny pyskiem. Nic więc dziwnego, że cierpię i bezskutecznie wyszukuję w tłumie atrakcyjnego brodacza. Jednak trudno dziś takiego upolować. Oni są jak dinozaury na wymarciu. A szkoda, bo na mnie samiec z zarostem działa niezwykle erotyzująco. Co ciekawe, moja obsesyjna fascynacja brodatymi jest jak najbardziej normalna: potwierdzają to naukowcy. Otóż okazuje się, jak to ujawnił amerykański periodyk „Social Behavior and Psychology”, że mężczyźni z zarostem sprawiają wrażenie bogatszych, dostojniejszych, silniejszych i mądrzejszych, niż są w istocie. Dowiodły tego testy.
Dodam, iż takie wrażenie odnoszą nie tylko panie, ale też inni, szczególnie ci ogoleni panowie. Rewelacje te potwierdzają również badania izraelskiego badacza Avishava Zahaviego, który, zastanawiając się nad pytaniem, do czego w ogóle facetom służy broda, odkrył, iż potrzebna jest ona do... odstraszania innych samców, a tym samym do obrony samego siebie i swojej rodziny. Broda, przekonuje profesor Zahavi, utrudnia wojownikowi walkę wręcz i stwarza zagrożenie, bo przeciwnik zawsze za nią może złapać i nią – jak niegdyś ja wąsami swego dziadka – boleśnie szarpnąć. Jeśli mimo to samiec decyduje się na bujny

Artykuł pochodzi z magazynu CKM 4/2014