Jak rozmawiać z kobietą

Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, jak rozmawiać ze mną, czyli z kobietą? Pewnie nie, bo od lat sądzisz, że całą sprawę załatwiasz najlepiej bez słów, dając mi kwiatki, perfumy lub kupon rabatowy na zakup biustonosza.
seks rozmowy
A może myślisz, że oczekuję od ciebie nieustannych zapewnień, że mnie kochasz i beze mnie żyć nie możesz? Podejrzewam, że właśnie dlatego zwracasz się do mnie czule per kotku, aniołku lub per świnko. A ja powiem ci szczerze i to w imieniu milionów podobnych do mnie nowoczesnych kobiet, że mam taką bezpłciową gadanę tam, gdzie słońce nie dochodzi! Ja nie chcę twych pieprzonych kwiatków i śmierdzących jak emeryckie działki nad Wisłą wód toaletowych!

Mam już dość twego słodkiego pitolenia, które bardziej pasuje do geja niż do heteroseksualnego faceta. Ja chcę usłyszeć głos samca, który ma mi dać siebie całego i to nie na całe życie, ale też na tę jedną jedyną noc. Ja żądam od ciebie zdecydowanej seksmowy, która sprawi, że zatrzęsie się pode mną ziemia, i poszybuję orgiastycznie do nieba! Anglicy nazywają takie gadanie „dirty talk”, czyli jest to z założenia gadka zmysłowa, brudna oraz miejscami wulgarna. Co jest w niej jednak dla kobiety najważniejsze? Treść czy forma przekazu? seks rozmowyCzy gdy zaszepczesz, że pragniesz jak najszybciej wsadzić mi go, by we mnie tak silnie eksplodował, że zobaczę siebie samą aż z gwiazdozbioru Wega, to dobrze czy też źle powiedziałeś? Czy nie za wulgarnie? Czy przystoi? A może za poetycko? Zależy to od tego, mój drogi, jak to powiesz!

Ja, jak każda kobieta, uwielbiam, gdy męski głos jest jak dobry samochód sportowy, czyli im niższy i głębszy, tym lepszy. Wysokie tony, czyli głosy piskliwe, kojarzą mi się ze stresem lub płaczem dziecka i do seksu zniechęcają. Przemawiaj do mnie, mrucząc, bo to jest niesamowicie relaksujące i erotyzujące. Mów jak najczęściej na wydechu i nigdy nie zdradź się, że umiesz wydawać z siebie również wysokie tony. Skoro już wiesz, jak mówić, to czy wiesz, co mówić? Jeśli nie, to masz ten sam problem jak z kupnem prezentu na imieniny dla kobiety. Gdy dobrze znasz jej upodobania, kupujesz w ślepo.

Poznaj więc najpierw swoją kochankę, dowiedz się, jakie sytuacje i pozycje seksualne najbardziej ją kręcą. Szepcząc do niej, nawiązuj do swych z nią doświadczeń: „Chcę cię wziąć od tyłu, najlepiej w kuchni” — wtedy nawet taka banalna zachęta doprowadzi damę do szaleństwa, o ile lubi ona kuchenne klimaty i miłość na pieska. Wolno ci oczywiście okrasić to zdanie kilkoma akceptowanymi przez was wulgaryzmami, ale unikaj inspiracji z filmów pornograficznych w rodzaju: „Jestem hydraulikiem i mam przepchać tu rurę!”, bo taki tekst przerazi każdą niewiastę, nawet żonę prawdziwego hydraulika. Ale przede wszystkim wiedz, że te najwulgarniejsze słowa musisz zachować na sam koniec miłosnych zapasów, gdy razem szczytujecie. Natomiast początek „brudnej gadki” powinien mieć w sobie coś z zabawy.

My, kobiety, uwielbiamy opowiadania miłosne. Możesz przykładowo powiedzieć, że miałeś piękny sen i marzyło ci się, że leżysz nagi na trawie w parku i podchodzi do ciebie para młodych dziewcząt. Gdy twoja kobieta zapyta, co się działo dalej, powiedz, że rozebrały się, ale tylko jedna z nich zaczęła cię całować, bo ta druga

Sonda

Uważam, że zdrada to:

jedynie się przyglądała. Łatwo przewidzieć, że twoja dziewczyna zapyta, w co cię całowała ta postać ze snu. Ty musisz dalej tak ciągnąć tę opowieść, by nie tylko doprowadzić ją do tego samego miejsca na twym ciele, które pieściła owa panna ze snu, ale też skłonić ją, by wypowiadała te same wulgarne słowa, jakich używało owo drugie tylko przyglądające się dziewczę z parku. Inną grą miłosną, która szczególnie mi się podoba, jest zabawa w sygnalizację świetlną. Każdy z kochanków na zmianę podaje jakąś nazwę części ciała, np. „oczy”, „stopy”, „cipka”, „odbyt”, „ucho”, „penis” itd. W zależności od tego, co jest dla nas akceptowalne, a co nie, mówimy „zielone” (przyzwolenie) lub „czerwone” (zakaz). Grę tę rozwijasz w ten sposób, że do rzeczowników uznanych za dozwolone dodajesz czasowniki, np. „całować”, „głaskać”, „bić”, „pieprzyć”, „gryźć” itd., które też poddane są ocenie na te akceptowalne oraz te będące tabu. Zabawa ta wydaje się niewinna, ale uwierz mi, że doprowadza ona kochanków do takiego momentu, że pojawiają się coraz brudniejsze słowa i to w najdziwniejszych kontekstach. Wybacz mi jednak, że tych najmocniejszych słów, które padają, gdy gra w sygnalizację zamienia się w dziką kopulację, nie przytoczę, gdyż spaliłabym się ze wstydu. Zresztą, sprawdź to sam i napisz do mnie, co sam oraz w jaki sposób szeptałeś, mówiłeś i krzyczałeś!

Dodał(a): Ula Werdzin