Goło i wesoło

Powiedzmy to głośno – rozsądne dawkowanie pornoli to same pożytki dla ciała i duszy

porno

Zdejmij prochowiec, ciemne okulary oraz kapelusz i z podniesioną głową wejdź do sex shopu. Dosyć chowania się za reklamą filmu „Jelonek Bambi”, by wypożyczyć kasetę z „Głębokim gardłem”. Nie wkładaj egzemplarza „Seksolatek” między kartki „Naszego Dziennika”. Okazuje się bowiem, że pornografia nie jest szkodliwa. Więcej – pornografia jest pożyteczna, zdrowa, a nawet niezbędna do życia. Skąd to wiemy? Specjalnie dla ciebie przeczytaliśmy setki fachowych książek, przebrnęliśmy przez dziesiątki naukowych esejów, odwiedziliśmy kilkunastu specjalistów. Oto szczegóły naszych dociekań.

Piękny umysł
Pornografia, a w szczególności tzw. różowe filmy, rozwija osobowość. Tak, tak, nawet bawarskie „fikołki”, w których dwumetrowy blondyn, właściciel hotelu w alpejskiej wiosce, zadowala naraz osiem emerytek, mogą sprawić, iż twoje wnętrze będzie bogatsze, a ty staniesz się po prostu lepszym człowiekiem. Jakim cudem? Otóż oglądając przykłady różnych zachowań seksualnych, podświadomie rozszerzasz swe horyzonty i to nie tylko w dziedzinie miłości – tak przynajmniej twierdzi dr Ferrel M. Christensen, wykładowca Uniwersytetu w Albercie (Kanada) i autor książki pt. „Pornography: The Other Side” („Pornografia: Jej druga strona”). Oto przykład: jeżeli oglądasz sześć różnych pornosów tygodniowo, przyzwyczajasz centralny układ nerwowy do częstych zmian i ćwiczysz zachowania w nieprzewidzianych sytuacjach. Jeśli zaś w twojej filmotece jest tylko jeden film, ale za to ukazujący niecodzienny seks, na przykład przy użyciu starojapońskiej sztuki wiązania sznurkiem, twój mózg mimowolnie doskonali spostrzegawczość. Na dokładkę rozbierane zdjęcia, filmy i komiksy pomagają poznać inne kultury i zwyczaje. Doktor Christensen twierdzi, iż na przykład z pornosa pt. „Sposób na mężatkę” można dowiedzieć się o relacjach partnerskich więcej niż z niejednego serialu dokumentalnego BBC.

Na własne życzenie
Rada jest zatem prosta – by osiągnąć szczęście w domu i zagrodzie, wystarczy, abyś włączył telewizor w sypialni i... naśladował z partnerką kopulujące na ekranie pary. Patricia Petersen, wykładająca psychologię na uniwersytecie w Queensland (Australia), podkreśla, że w ten sposób nie tylko poznasz ekscytujące techniki seksualne, ale pozbędziesz się zahamowań i fałszywej skromności. Co więcej, wreszcie nauczysz się dobrze rozumieć swoją kobietę. Dowód? Przeczytaj wyniki badań Lisy Duggan z uniwersytetu w Nowym Jorku (USA). Wynika z nich, że co trzecia kobieta lubi pornografię, twierdząc, że jest ona wręcz niezbędna w zdrowym, prawidłowo rozwijającym się heteroseksualnym związku. Jeżeli jesteś ciągle nieprzekonany, zajrzyj do książki „XXX: Woman’s Right to Pornography” („XXX: Prawo kobiety do pornografii”) pani Wendy McElroy. Autorka rozmawiała z kilkuset kobietami, występującymi w produkcjach hardcore’owych. Większość z nich stwierdziła, że spróbowały seksu przed kamerą z własnej nieprzymuszonej woli. Co więcej, żadna z nich nie zamieniłaby pracy aktorki porno na inny zawód.

Technologia seksu
Co jak co, ale żeby nauka i technologia rozwijały się dzięki pornografii? A jednak. Amerykański historyk Ronald P. Lovell w swojej książce „A History of Pornography” („Historia pornografii”) udowadnia, że podczas wojny secesyjnej konna poczta rozwinęła się przez to, iż rodziny i znajomi bez ustanku przesyłali żołnierzom nowe „niegrzeczne obrazki”, na których nagie lub odziane w przezroczyste koszule nocne tłustawe modelki prężyły się do obiektywu. Ba, także fotografia rozwinęła się dzięki pieniądzom pornobiznesmenów. Później, kiedy potentaci „różowego” przemysłu zainwestowali swój „brudny” kapitał w drukarnie, na rynku pojawiły się pierwsze książki w miękkiej oprawie, zaś największy boom w rozwoju przemysłu wideo nastąpił właśnie z pojawieniem się pierwszych filmów XXX.

Terapia tlenowa
Czy myślałeś kiedyś, żeby zamiast łykać tabletki od bólu głowy, włączyć film pornograficzny lub przejrzeć ostrego „świerszczyka”? Nie? Błąd. Podniecenie wywołane oglądaniem nagich ciał poprawia krążenie, a w konsekwencji dotlenia mózg i korzystnie wpływa na układ odpornościowy. Migrena mija jak ręką odjął! Skończą się też twoje bóle w plecach i drętwienie karku. Jeżeli dodatkowo seans z pornosem zakończysz wytryskiem, punkt dla ciebie – właśnie zmniejszyłeś ryzyko, że zachorujesz na raka prostaty. Im częściej bowiem pozbywasz się nasienia, tym zdrowszy jest twój gruczoł krokowy. Niedowiarków odsyłamy do badań przeprowadzonych przez zespół onkologów ze szpitala Victorii w Melbourne (Australia). Ale to nie wszystko. Gdy masz skołatane nerwy, krzyczysz na swoją kobietę i nie bawią cię już transmisje z zawodów żużlowych, zrezygnuj z wizyty u psychiatry i włącz kasetę w stylu „szanowany w okolicy dostawca pizzy trafia na wieczór panieński sześciu nimfomanek”. Dr Matthew L. Spitzer, autor bestselleru pt.: „Seven Dirty Words and Six Other Stories” („Siedem brudnych słów oraz inne opowieści”) gwarantuje, że już na drugi dzień po dobrym pornosie twoje samopoczucie znacznie się poprawi: zniknie zmęczenie, zaś agresja ustąpi miejsca łagodnej wyrozumiałości.

Świat fantazji
I tu dochodzimy do bardzo ważnej kwestii. Przeciwnicy pornografii podkreślają, że oglądający rozbierane filmy są agresywni i natychmiast po obejrzeniu pornosa biegną obnażać się w miejscach publicznych i gwałcić niewinne kobiety. To bzdura. Po pierwsze, podpierając się autorytetem Jonathana Freedmana, dziekana wydziału psychologii na uniwersytecie w Toronto (Kanada), stwierdzamy, iż nie ma naukowych dowodów na to, że pornografia jest szkodliwa dla społeczeństwa. Po drugie, nawet jeżeli jesteś wielbicielem sadomasochistycznych produkcji, twoje fantazje związane z takimi filmami mają niewiele wspólnego z twoim rzeczywistym zachowaniem. Jak podkreśla amerykański psycholog Edward Donnerstein, „erotyczny marzyciel nigdy nie traci kontroli nad rozwojem akcji swych wyobrażeń i nie przenosi ich do świata, w którym żyje”. Po trzecie i ostatnie, dostęp do pornografii powoduje, że liczba przestępstw na tle seksualnym znacznie spada. Pokazuje to przykład Danii, gdzie po zniesieniu zakazu pornografii liczba gwałtów spadła o blisko trzydzieści procent. Tak więc nawet spędzając całe noce na oglądaniu niegrzecznych filmów, nie masz szans na zostanie zboczeńcem.

Ziemia obiecana
Niestety, mimo tylu niezaprzeczalnych zalet pornografii, w naszej pięknej, lecz umęczonej przez wieki Ojczyźnie obowiązuje zakaz jej rozpowszechniania (można za to iść do więzienia nawet na dwa lata). Wprawdzie polski rynek prasowy i filmów wideo zalany jest produkcjami pornograficznymi, firmy je publikujące działają w gruncie rzeczy na granicy prawa, korzystając z mało precyzyjnych zapisów, mówiących, czym jest, a czym nie jest pornografia. Jeżeli zatem chcesz się cieszyć w zgodzie ze swoim sumieniem i prawem dostępem do materiałów typu XXX, wyemigruj np. do Danii, gdzie sześćdziesiąt pięć procent mieszkańców deklaruje, że woli porno... od seksu. W kraju tym, nie dość, że hardcore’owe produkcje leżą na półkach obok koziego sera, to już w podstawówce nauczyciele pokazują młodzieży, jak prawidłowo nakładać prezerwatywę. Ba, w pisemkach dla nastolatków dyżurnymi tematami są między innymi: zoofilia, orgie oraz... seks analny. Dodajmy: według duńskiego prawa, już mając dwanaście lat, można rozpocząć uprawianie seksu. Czy to kogoś gorszy? Niespecjalnie. Co więcej, Duńczycy podkreślają, że według badań dra Richarda Greena z International Academy of Sex Research oraz grupy szesnastu międzynarodowych, niezależnych ośrodków naukowych, nie ma dowodów na to, że pornografia jest szkodliwa dla nieletnich.

Epilog
Rozumiemy, że po przeczytaniu naszego artykułu jesteś nieco zdziwiony i zdezorientowany. Bezpodstawnie! Przecież my tylko udostępniamy wiedzę, którą każdy młody i starannie wykształcony dżentelmen mieć powinen. Reszta jest w twoich spracowanych rękach. 
Co one na to?



Dodał(a): Józef Warmiński Wtorek 30.08.2011