Członek sukcesu
Dobre rąbanko jest jak talerz smacznego spaghetti. To czysta
przyjemność - taka sentencja może pochodzić wyłącznie z ust Włocha. A Rocco
jest - choć blondyn - Włochem stuprocentowym. I kochankiem idealnym - utrzymują
liczne partnerki aktora rozsiane w najdalszych zakątkach globu. Kochanek
idealny mierzy sobie 190 cm
i waży 85 kg.
Sprzeczne są natomiast informacje dotyczące jego najważniejszego narządu. W
anegdotach rozpowszechnianych przez pornogwiazdki jego członek osiąga wielkość
promu kosmicznego, japońskich tankowców lub rosyjskich rakiet balistycznych.
Sam właściciel stara się nie wyolbrzymiać legendy i szczerze przyznaje: „Och,
mówimy o zaledwie 23 cm.
No chyba że dziewczyna podoba mi się naprawdę bardzo. Wtedy to 24 cm”. Nie jest to więc
największy penis w branży, ale na pewno najdroższy - narzędzie pracy Rocco
ubezpieczył w towarzystwie Lloyds of London na ponad 2 mln zł. To i tak
niewiele, biorąc pod uwagę, że w ciągu ponad dwóch dekad kariery fiutek Rocca
zarobił ponad miliard złotych oraz dał swemu właścicielowi wieczną sławę.
Signore Siffredi jako jedyny Europejczyk zrobił wielką międzynarodową karierę w
różowej branży i znalazł się w pierwszej dziesiątce największych gwiazd porno
wszech czasów wg prestiżowego rankingu magazynu „AVN”. A trafiło tam ledwie
trzech facetów: nieżyjący już John Holmes, Ron Jeremy i Rocco Tano, lepiej
znany jako Siffredi. Całkiem nieźle jak na pobożnego chłopaka z zapyziałej
mieściny nad Adriatykiem, który miał zostać księdzem.
DUSZNY POCZĄTEK
„Możliwości mojego Wacka zawsze były zbyt duże dla zadupia
takiego jak Ortona a Mare, gdzie przyszedłem na świat w 1964 roku” — wspomina
gwiazdor, jeden z sześciu synów gospodyni domowej i pracownika komunalnego. W
planach matki, Carmelli, miał zostać księdzem. Ojciec, Gennaro, chciał, by
został elektrykiem. A co na to sam zainteresowany? „Zawsze kręcił mnie
wyłącznie seks. No i aktorstwo” — wyznaje facet, który dostał imię po bohaterze
filmu z Alainem Delonem pt. „Rocco e i suoi fratelli” („Rocco i jego bracia”,
1960). Później, rozpoczynając karierę aktorską, dołoży do kompletu nazwisko
innego charakteru zagranego przez Delona — Rocha Siffredi z filmu „Borsalino”
(1970). Ale na razie skupmy się na seksie, głównym zajęciu nadczłowieka,
znanego także jako Italian Stallion (Włoski ogier). Jak twierdzi, wszystko
zaczęło się w wieku 9 lat. Wtedy po raz pierwszy zasmakował samogwałtu. W tym
wydarzeniu towarzyszył mu świerszczyk „Supersex”, wydawany przez tuza porno
Gabriela Pontellę. Od tego dnia nic już nie było w życiu Rocca takie samo.
Dodajmy, że onanizm do dziś mu towarzyszy regularnie („Nie ma lepszej metody na
odprężenie!”). Niedługo potem 13-letni Rocco przekonał się w praktyce, że seks
we dwójkę jest jeszcze fajniejszy - stracił dziewictwo z dziewczyną starszą o
12 lat. Był to kamyk, który poruszył lawinę - według ostrożnych szacunków Mr.
Siffredi obcował z grubo ponad 3 tysiącami kobiet. Dużo? „Mówimy tylko o seksie
zawodowym. Nie liczę kobiet, z którymi umawiałem się prywatnie” - podkreśla. Aż
strach pomyśleć, co by się stało z Rockiem, gdyby pozostał w
dwudziestotysięcznej Ortonie. „Ja tam powoli umierałem. W tym zakłamanym
środowisku nie mogłem kochać się z wieloma dziewczynami” - skarży się. Dlatego
też w wieku 17 lat młodzian rzuca szkołę i rusza do Paryża. Jego brat Giorgio
prowadzi tam restaurację, a Rocco jest głodny wielkiego świata.