Kryminalne sex story
W IMIĘ MIŁOŚCI
To się nazywa prawdziwe poświęcenie! 18-letni Nikita Weis postanowił spełnić marzenie swojej damy serca – 21-letniej Sophii Alsept, która nade wszystko pragnęła sztucznych piersi. Jako, że mężczyzna nie miał wystarczających funduszy na operację, namówił kolegów na wspólne zabójstwo jego własnej matki. Po opróżnieniu konta ofiary i sprzedaniu wartościowych drobiazgów miał opłacić kolegów i zafundować Sophi nowy, lepszy cyc. Niedoszłej ofierze udało się jednak uciec więc z bimbałów nici.
POMOC SĄSIEDZKA
29-letni Demetrius Soupolos i jego żona bardzo pragnęli spłodzić potomka. Po licznych, nieudanych próbach okazało się jednak, że mężczyzna jest bezpłodny. Wspaniałomyślny Demetrius postanowił więc poprosić sąsiada – Franka Mausa, ojca dwojga dzieci, by za 2,5 tys. euro zapłodnił żonę zamiast niego. Jak nie trudno przewidzieć sąsiad się zgodził, wszak któż by nie chciał bzykac cudzej żony, trzy razy w tygodniu i to jeszcze za kasę, ale niestety po pół roku wciąż nie było żadnych rezultatów z jego poczynań. W końcu Dmetrius namówił kolegę na wizytę u lekarza i – a jakże! – okazało się, że Frank również jest bezpłodny. I teraz najlepsze – żona Franka musiała przyznać, że nie jest on ojcem żadnego z jej dzieci, a Demetrius zażądał zwrotu pieniędzy. Sprawa trafiła do sądu, ponieważ nieszczęsny sąsiad nie chciał ich oddać. Jak twierdził, uprawiając seks nie gwarantował sukcesu, a swoje się przecież naharował.
GWAŁCICIEL Z DOSTAWĄ
Zasada numer jeden brzmi: nigdy nie gwałć nikogo jeśli jesteś idiotą. Najwyraźniej nie wiedział o tym 22-letni Vipul Sharma z Nowej Zelandii. Mężczyzna wyrwał na dyskotece dziewczynę, a potem zamiast do domu, wywiózł ją do parku i zgwałcił na tylnym siedzeniu samochodu. Po wszystkim zaoferował podwózkę raz jeszcze (tym razem naprawdę), ale polecił by ofiara odwiozła się sama. W trakcie drogi zmęczony zasnął, więc kobieta pojechała prosto… na komisariat. Nie ma to jak gwałciciel z dostawą!
ZABÓJCZY WYROK
Kiedy ktoś przyprawia ci rogi, wcale nie jest to śmieszne, ale oto dowód na to, że zdrada nie popłaca. Pewien mężczyzna z Hiszpanii podejrzewał, że jego małżonka nie jest wierna tak, jakby sobie tego życzył. Kiedy okazało się, że ma rację, skierował więc dowody do sądu i zażądał 100 tys. euro zadośćuczynienia. Sąd przychylił się do jego wniosku, bowiem przy okazji wyszło na jaw, że żądne z trójki jego dzieci, nie jest tak naprawdę jego. Żonka próbowała się odwoływać, ale Sąd Najwyższy tylko podwoił sumę odszkodowania. Ostatecznie niewierna baba musi zapłacić 200 tys. euro. A jednak są historie, które dobrze się kończą!