W Holandii chcą decydować, kto będzie mógł rodzić. Czy czeka nas to samo?

Właśnie powstał projekt, według którego kobiety niezdolne do właściwej opieki nad dzieckiem, powinny zostać poddane przymusowej antykoncepcji. Jeśli nie zgodzą się na przyjmowanie tabletek, zostaną zmuszone w inny sposób.
iStock-1181619900.jpg

Taka propozycja ustawy ma swoich zwolenników, spotkała się jednak także z masą protestów. Kobiety, które nie zgodzą się na przyjmowanie tabletek, co trzy miesiące będą zmuszone do przyjęcia zastrzyków lub zostaną poddane zabiegowi wszczepienia implantu zapobiegającemu ciąży. 

Propozycję wystosował Stały Komitet ds. Obowiązkowej Antykoncepcji w Rotterdamie. Kierujący nią sędzia Cees de Groot zajmował się wieloma sprawami związanymi z osobami nieletnimi, które miały problemy z prawem. Stwierdził, że w większości przypadków to właśnie zachowanie rodziców tych młodych przestępców sprawiło, że ci obrali taki kierunek. 

Projekt zakłada, że obowiązkowa antykoncepcja powinna zostać nałożona na kobiety uzależnione od narkotyków, zakażone wirusem HIV, posiadające zapalenie wątroby typu B lub C, stwierdzoną chorobę psychiczną lub niepełnosprawność umysłową, a także kryminalną przeszłość, głównie związaną ze znęcaniem się nad dziećmi.

Większość zwolenników tej ustawy na co dzień pracuje z trudną młodzieżą lub w ośrodkach adopcyjnych. Wśród nich jest wielu ekspertów, w tym chociażby emerytowana profesor etyki lekarskiej Heleen Dupuis. Uznaje ona, że wprowadzenie takiej ustawy znacząco zmniejszyłoby problemy związane z patologią w rodzinie i złym wychowaniem dzieci, które w przyszłości mogłyby wyrosnąć na kryminalistów. Propozycję ustawy popiera nawet minister zdrowia Holandii Hugo de Jonge, który twierdzi, że w sytuacji, gdy kobieta z różnych przyczyn nie jest zdolna do prawidłowego wychowania dziecka, powinna natychmiast zrzec się tego prawa.

Kontrowersyjny pomysł spotkał się jednak z wieloma protestami. Niderlandzkie portale informacyjne w większości krytykują to rozwiązanie. Obszerny komentarz wystosował znany pisarz i publicysta Stevo Akkerman: "Bardzo często pojawia się temat tego, że niektórzy ludzie nie powinni się rozmnażać, ale nikt nie powinien mieć władzy nad intymnym życiem człowieka i nie ma jasnych kryteriów, według których można podzielić kobiety na zdolne i niezdolne do posiadania dziecka. Pamiętajmy o prawie do tworzenia rodziny i nietykalności ciała.". Taką decyzje porównuje on także do likwidacji "słabych poddanych" w nazistowskich Niemczech czy do spartańskiej eliminacji jednostek nie pasujących do wzorców.

Z jeszcze większym sprzeciwem spotyka się kolejny postulat zwolenników ustawy. Twierdzą, że nawet te kobiety, które pokonały uzależnienie od narkotyków czy alkoholu, nie powinny mieć prawa do posiadania dzieci. W tej sytuacji nie ma racjonalnego wytłumaczenia na wprowadzenie zakazu, skoro panie wróciły do "normalności".

Na chwile obecną to tylko projekt, lecz zważywszy na to, ile ma zwolenników na najważniejszych stanowiskach związanych ze zdrowiem i bezpieczeństwem obywateli, ma duże szanse, by zostać wcielony. Ustawa jest jednak dużym ograniczeniem i ingerencją w podstawowe prawa człowieka.

Tymczasem w naszym kraju odbywają się protesty i marsze przeciwko wyrokowi Trybunały Konstytucyjnego, którego skład został nielegalnie wybrany i który wprowadził zakaz aborcji w przypadku ciężkiego uszkodzenia lub nieuleczalnej choroby płodu. Patrząc na plany Kai Godek, należy drżeć, żeby nie zaczerpnęła inspiracji z Holandii. Kobiety, wraz ze wspierającymi je mężczyznami, wychodzą na ulicę i walczą o swoje prawo do wolności. Demonstrujący niejednokrotnie byli atakowani przez bandę narodowców, a nawet księdza z bronią w dłoni. Mimo wszystko nadal protestują i będą protestować, dopóki ich postulaty nie zostaną zaakceptowane.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / istockphoto.com Piątek 30.10.2020