Faceci podają się za modelki z branży dla dorosłych. Być może z jednym z nich pisałeś
Żadna praca nie hańbi? Najwyższa pora obalić ten mit. To prawda, że szacunek należy się (prawie) każdemu, kto zarabia na chleb i to nieważne, czy na co dzień idzie do kopalni, czy siedzi przed komputerem i siłuje się z excelem. Jest jednak branża, o której wielu nie ma pojęcia. Do kobiet, które aktywnie prowadzą profile na platformie OnlyFans nic nie mamy, ale menadżerowie modelek to inna para kaloszy.

Po rozmowie z Aleksandrą Sikorską, która na co dzień zarabia dzięki platformie OnlyFans, dowiedzieliśmy się, jak ta strona działa i ekskluzywnie mogliśmy sprawdzić zawartość folderów, za które inni płacą tysiące. Taka forma pracy jest jak najbardziej okej - c'mon, mamy XXI wiek, czas znormalizować otoczkę nagości i nie wiązać jej z brakiem godności. OnlyFans to jednak nie tylko zdjęcia i filmy, ale tym najczęściej nie zajmują się już modelki.
Sprawdź koniecznie: Dwunastolatek prowadzi z mamą transmisje erotyczne. Dzielą się kasą
Jak powszechnie wiadomo, CKM ma duże "plecy" u płci pięknej, stąd postanowiłem odświeżyć kontakty i popytać kilku dziewczyn, jak działają agencje menadżerskie, które współpracują z modelkami. Czasy się zmieniają i obecnie samo pokazywanie ciała to nie wszystko.
Osoby, które wykupują subskrypcję, chcą być traktowane wyjątkowo, w związku z tym oczekują, że właścicielka konta będzie z nimi regularnie pisać. Bardzo niegrzecznie pisać. Wliczamy w to m.in. cyberseks i ocenianie męskości na podstawie zdjęć. I tu jest pies pogrzebany - najczęściej nieświadomi subskrybenci nie rozmawiają z kobietami ze zdjęć. Rozmawiają z innym facetem, który dostaje od tego procent.
"Załóżmy, że obserwuje cię stu facetów. Co najmniej połowa z nich chce pisać z tobą codziennie. To wręcz niemożliwe, by aktywnie prowadzić tyle czatów. Dlatego dziewczyny decydują się na menadżerów. Ci szykują jakieś boty, gotowe odpowiedzi, czy coś takiego. Nie wiem, nie interesuję się. Ja dostarczam zdjęcia, także spełniam jakieś indywidualne prośby, jak fotka w pończochach, to wszystko. Resztą zajmują się agencje" - napisała mi jedna z modelek.
Wyobraźcie sobie taką sytuację: samotny facet, który nie czuje się na siłach, by podrywać kobiety, a tym bardziej znudziły mu się już prowadzące do nikąd aplikacje randkowe, chce najzwyczajniej w świecie porozmawiać z jakąś panią. Wie, że będzie musiał za to zapłacić, ale się na to decyduje. Wpłaca, załóżmy, 20$ za godzinę pisania. Z drugiej strony nie ma jednak wybranej przez niego modelki. Jest facet, który pisze z nim w jej roli. Oszukiwanie naiwnych przez samotność mężczyzn to zdecydowanie "praca", która hańbi.
Agencje swoje zarabiają – często jest to podział 50/50. Pieniądze liczymy też w tysiącach, a często i dziesiątkach tysięcy. Szczęśliwie istnieje takie pojęcie, jak godność. Pech za to chciał, że niektórzy jej nie mają, tzn. udają, że to nieprawda i chodzą z czystym sumieniem, mając się za wielkich biznesmenów. Szkoda, że nasze przedpotopowe prawo nie przykłada znacznie większej uwagi do przemocy i oszustw w sieci, w końcu to internet jest obecnie naszą codziennością.
Przeczytaj także
KOMENTARZE (0)
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!
TAGI