„Klątwa trzeciego sezonu” Jose Mourinho znów się powtórzyła

Portugalczyk jest genialnym trenerem, ale tylko przez dwa sezony. W trzecim, jak za dotknięciem magicznej różdżki, wszystko trafia szlag, a Mourinho opuszcza klub w niesławie. W Manchesterze United klątwa znów zadziałała.
csmphototwo443251.jpg

We wtorek 18 grudnia władze Manchesteru United poinformowały przez stronę internetową klubu, że Jose Mourinho nie jest już trenerem zespołu. „Ogłaszamy że Jose Mourinho nie jest już menedżerem pierwszej drużyny. Dziękujemy mu za pracę i życzymy powodzenia w przyszłości” – czytamy w oficjalnym komunikacie.

I pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego – przecież co chwilę jakiś trener w jednym z klubów ze światowej czołówki jest zwalniany lub zatrudniany – gdyby nie chodziło właśnie o portugalskiego szkoleniowca i po raz kolejny o trzeci sezon jego pracy.

Przeklęty trener
Trzy to bowiem liczba, która zdaje się prześladować Jose Mourinho przez całą jego karierę trenerską. Mówi się nawet o „klątwie trzeciego sezonu”, która spoczywa na Portugalczyku, bo to właśnie trzeci sezon jego menadżerskiej pracy z reguły jest tym ostatnim. Tak było dwukrotnie w Chelsea, Realu Madryt i teraz w Manchesterze United. O FC Porto i Interze Mediolan trudno coś powiedzieć, bo Portugalczyk w obydwu tych klubach przepracował jedynie… dwa sezony.

I właśnie dwa pierwsze lata po objęciu przez Mourinho zespołu są latami rozkwitu, tryumfów i doskonałej współpracy na linii trener-zawodnicy-władze. W trzecim sezonie coś jednak nagle pęka. Klub przestaje odnosić sukcesy, szoruje brzuchem po dnie tabeli, a metody Portugalczyka wyraźnie przestają działać. On sam z kolei wdaje się w konflikty z piłkarzami (w Manchesterze był to Paul Pogba i Luke Shaw) i z rozgoryczeniem oraz w niesławie odchodzi z klubu.

I choć sam Mourinho próbuje zaklinać rzeczywistość i w wywiadach stanowczo zaprzecza istnieniu „klątwy”, to jednak nie da się ukryć, że wyraźna prawidłowość istnieje, a schemat nieustannie się powtarza. Dlatego Portugalczyk nie powinien się dziwić, gdy jego kolejny pracodawca (a możliwe, że będzie to ponownie Real Madryt) będzie chciał podpisać z nim maksymalnie dwuletni kontrakt.

Dodał(a): Jakub Rusak/ fot. Starstock Środa 19.12.2018