Szef Szpitala Narodowego: "Jesteśmy gotowi do działania, tylko nie zgłaszają do nas pacjentów"

Kwestia szpitala na stadionie narodowym ciągle pozostaje zagadką. Na chwilę obecną jest koło niego wiele szumu, ale niewiele z tego pożytku. Jego szef poinformował, że to wcale nie wina braków sprzętowych lub niewykwalifikowanego personelu. Twierdzi, że inne instytucje nie zgłaszają do nich pacjentów.
narodowy.jpg

Szef Szpitala Narodowego dr Artur Zaczyński mówi, że w placówce wszystko jest dopięte na ostatki guzik. Rzeczywiście, lekarze dysponują nowoczesnym, drogim sprzętem medycznym i władze zadbały o ich komfort, ale niektórzy dyżurują przy pustych sektorach. Jeden z medyków pracujących w Szpitalu Narodowym, który rozmawiał z dziennikarzami tygodnika "Polityka" twierdzi, że Zarobki personelu są ogromne, ale często lekarze zwyczajnie nie mają czym się zająć. "Wstyd, że w tym uczestniczę" – mówił. 
Dr Artur Zaczyński twierdzi, że medyk nie zapoznał się z zasadami funkcjonowania szpitala i nie przeczytał strategii rady epidemicznej, przez co działania szpitala mogły mu się wydawać nieprawidłowe. Poinformował, że placówki tymczasowe nie są otwarte dla wszystkich i to jedynie opcja zapasowa. Powiedział także, że lekarze pracują nieustannie od 2 tygodni i nie mają żadnych przerw spowodowanych brakiem pacjentów.

W tej chwili w Szpitalu Narodowym hospitalizowanych jest ok. 37 osób. Jeszcze niedawno liczba ta wynosiła 60, jednak pacjenci musieli opuścić teren placówki ze względu na "pogorszenie stanu zdrowia". Osoby odpowiedzialne za profile w mediach społecznościowych szpitala "chwaliły" się także przyjęciem kolejnego chorego, któremu zorganizowano specjalną sesję zdjęciową. Po takich działaniach rzeczywiście można stwierdzić, że niektórzy pracownicy nie mają zbyt wiele do zrobienia, skoro zakażonego traktują jako powód do dumy.



Przedmiotem sporów są także pieniądze przeznaczane na działanie Szpitala Narodowego. Poseł Bartosz Arlukowicz udostępnił na Twitterze informację odnośnie tego, że finansowanie za "gotowość do użycia respiratora" w tej placówce wynosi 3,7 tys. zł. dziennie. Dla porównania w zwykłym szpitalu kwota ta nie przekracza 200 zł. "Nic dziwnego, że nie przyjmują pacjentów na respirator. Wolą stać w gotowości" - skomentował polityk. 



Zaczyński także wypowiedział się w tej kwestii. Poinformował, że szpital powoli realizuje swoje zadania i potrzebują czasu, by swobodnie działać i przyjmować większą liczbę pacjentów. Dodał, że jest to także wina innych placówek, które nie przenoszą do nich osób hospitalizowanych. "My jesteśmy gotowi, tylko szpitale nie zgłaszają do nas problemu" – mówił.

Pozostaje czekać, aż rzeczywiście obietnice zostaną wypełnione i pacjenci wypełnią miejsca w Szpitalu Narodowym. Byleby tylko udało się to wykonać przed zakończeniem pandemii. W przeciwnym razie ogromne finansowanie placówki pójdzie na marne i okaże się, że cała akcja zamiany Stadionu Narodowego w szpital tymczasowy okaże się wyłącznie dobrym materiałem do żartów w internecie.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: PGE Narodowy Środa 25.11.2020