Vito Bambino: 'Faceci też mogą być miękcy'

Na tę rozmowę specjalnie załatwiliśmy salę teatralną, by Mateusz mógł sobie przypomnieć szkolne czasy. Mówiliśmy o jego kolegach z branży, aktorstwie, najbliższych planach i tym, czy faceci mogą być czasem miękcy. Jeszcze przed rozpoczęciem rozmowy zaznaczył, że z nim łatwo przeprowadza się wywiady. Nie kłamał – czasem magia tkwi w prostocie.

_MG_2020.jpg


Wywiad z 22.08.2021 r. 

Konrad Klimkiewicz (CKM.PL): Niespełna rok temu gościłeś u Pana Artura Rawicza w programie 1 na 1. Zaczął on rozmowę od pytania: kiedy ostatni raz się wkur*ileś? Odpowiedziałeś, że wkur*iasz się codziennie. Nadal tak jest?


Mateusz Dopieralski (Vito): Razem z wiekiem, każdym miesiącem, każdym tygodniem i każdym dniem, coraz mniej się wkurzam, ale nadal się zdarza. Jak ktoś jednak chce sobie znaleźć kłopot, to łatwo go znajdzie. Jak szukam wkur*ienia, to je znajduje.

CKM.PL: W tegorocznej edycji Męskiego Grania jesteś jedynym debiutantem. Większość koncertów z trasy już za wami. Jak z perspektywy artysty możesz ocenić całe to wydarzenie?

Vito: Super impreza. Biorąc pod uwagę, że trochę dostaje się taką przepustkę na granie coverów, na co w świetle artystycznym jednak nie patrzy się na to jakoś szczególnie dobrze, to tutaj jest to fantastyczna opcja, bo taki jest koncept na całość, więc można się temu oddać. Wczoraj np. Pierwszy raz usłyszałem "Kryzysową narzeczoną".

CKM.PL: Wszyscy artyści, którzy pojawili się dotychczas na Męskim Graniu, cieszą się ogromną popularnością. Czujesz, że już masz swoją solidną pozycję w mainstreamie? 

Vito: Czuję, że momentami bywam w tym nurcie, ale mnie stosunkowo niewiele interesują liczby. Ja patrzę na to, by moja rodzina miała za co jeść i żeby mój zespół dobrze żył. Reszta dzieje się przy okazji.

CKM.PL: Niejednokrotnie zapowiadałeś także, że chcesz wejść ze swoją muzyką na niemiecki rynek. Jak Ci idzie?

Vito: Nawet nie wiem, czy już nie porzuciłem tego planu. Żartuję, mam swój label i te rzeczy, które mam, to najpierw daję do siebie, a następnie do dystrybucji w Polsce. No, ja mam kilka numerów niemieckojęzycznych, ale jak śpiewam to kurczę... ciągnie mnie do ojczyzny.

_MG_2108.jpg

CKM.PL: Ale z kolei, jeśli chodzi o kwestie kariery aktorskiej, to idziesz w odwrotną stronę. Choć masz za sobą debiut na płaszczyźnie lektorskiej w "Krainie Lodu", to nie mieliśmy przyjemności oglądać cię na ekranie. Skoro otwierasz się na niemiecki rynek muzyczny, to czy planujesz także pojawić się u polskich reżyserów?

Vito: Wiesz co, ja sobie mogę planować, ile chcę...

CKM.PL: Dlaczego? Być może Patryk Vega dotrze do tego wywiadu i zadzwoni.

Vito: Z tego co wiem, to polscy producenci dopiero dowiadują się, że jestem także aktorem, że jest w ogóle ktoś taki jak Mateusz Dopieralski. Mogę sobie więc planować, ile tylko chcę, ale muszę czekać aż producenci się zajarają. Zaczyna się jednak coś tam dziać, więc jestem dobrej myśli.

CKM.PL: A jak to jest z popularnością. Ludzie podchodzą, zaczepiają i krzyczą: "o, idzie Vito Bambino"?

Vito: To, że zrobiłem ten solowy odłam Bitaminy i plakaty na mieście robią swoje, nie ukrywam. Nie mam jednak takiego hardcore jak Dawid (Podsiadło) czy Quebo, że oni nie mogą wyjść sobie spokojnie, ale też zauważyłem, że ludzie mnie pytają o zdjęcie w codziennych sytuacjach, jak np. idę z synkiem. Wtedy mam takie: "Kurde no, spoko, ale ewidentnie jestem z rodziną, jemy lody i dajcie mi trochę przestrzeni".

CKM.PL: Na co dzień mieszkasz w Niemczech, tam też wygląda to podobnie?

Vito: Co ty. Ludzie mnie czasami poznają, bo tam w dwóch czy trzech filmach zagrałem główną rolę, ale to było kilka lat temu, zdążyłem już się sto razy pozmieniać. To w Polsce przez te moje ostatnie jakieś większe ruchy, zaczynam to mocno odczuwać. Do tego stopnia, że ostatnio byłem w aptece, w maseczce i czapce, a i tak pan zza lady rzucił: "Przepraszam, czy to Pan Vito Bambino?"

CKM.PL: Jakiś czas temu dograłeś gościnną zwrotkę do kawałka "Zatapiamy się" Fukaja. Może najwyższa pora, byś zdradził w końcu ten przepis na pesto?

Vito: Wiesz co, to jest od naszego bębniarza Amara. Jego mama ma przepyszne pesto i sam muszę wyrwać ten przepis. Tam się trochę wychyliłem, że go znam. Moja żona pewnie by coś wykombinowała, ale tak to teraz nie dam rady. 

CKM.PL: Przyczepię się jednak do Fukaja. Zazwyczaj gościsz u artystów, którzy od kilku lat są aktywni na scenie, a Fukaj to młody chłopak, któremu dograłeś się na jego debiutancką płytę. Dużo internautów też krytycznie podchodzi do jego osoby. Zarzuca się mu wypadanie z bitu i monotematyczność. Co Cię skłoniło, by dać mu szansę? 

Vito: Podobnie, jak w przypadku tego, że nie patrzę na swoje liczby. Nie patrzę także za bardzo na to, jak bardzo ktoś jest popularny, tylko myślę, czy dobrze nam się będzie współpracowało i damy radę stworzyć coś fajnego. Fukaj wysłał mi fotę naszą z Openera i zapytał o featuring. Ja na początku trochę to olałem, ale nie ze względu na to, że mi się nie chciało, tylko miałem naprawdę mało czasu. Przyjrzałem się jednak zdjęciu i wiesz, widzę tam młodego chłopczyka ze mną i stwierdziłem: dobra, dawaj. Pokaż co tam masz. I podesłali mi wraz z Kubi Producentem fajny bit. Ja się bałem, że dadzą mi jakieś trapowe rzeczy, a tutaj była uszanowana moja wrażliwość na bitach. Wtedy pomyślałem dobra kurde, robimy to.

CKM.PL: Powiedziałeś o swojej wrażliwości. Bije od Ciebie taki spokojny, delikatny vibe. Gryzie się to trochę z polskim podejściem pokroju "chłopaki nie płaczą". Czy myślisz, że swoją twórczością łamiesz trochę stereotyp "macho"?

Vito: To kiedyś. Nie chce tutaj uważać się za prekursora, ale twierdzę, że od momentu pojawienia się Bitaminy i tych wrażliwych tekstów, choć oczywiście może to być jakieś wielkie zadufanie w sobie, to widać lekki wpływ na otwieranie się tych mężczyzn.

_MG_1987.jpg

CKM.PL: Wrażliwość to jedno, ale czy łatwo przychodzi Ci mówienie "przepraszam"? Wydajesz się być totalnie bezkonfliktowym gościem, ale każdy musi się kiedyś o coś pokłócić. Wtedy raczej odpuszczasz, by załagodzić sytuację, czy trzymasz się swojego?

Vito: Przepraszanie mi z reguły przychodzi z refleksją, dlatego zazwyczaj robię to następnego dnia. Ogólnie mam dosyć długi lont i potrafię się żarzyć i żarzyć, zanim wybuchnę.

CKM.PL: Czyli jak niedźwiedź. Można Cię zaczepiać, zaczepiać i nic. Za to jak już ktoś przegnie...

Vito: Fakt, jak już też wybuchnę, to zdarza mi się być niesmacznym. Raz oczywiście uważam, że słusznie, a raz nie. Z reguły jednak jest tak, że myślę, że mogłem łagodniej podejść do sprawy.

CKM.PL: Współpracowałeś z Dawidem Podsiadło, Rasmentalism, Sanah... mógłbym naprawdę wymienić jeszcze wiele nazwisk i pseudonimów. Czy jednak jest ktoś, kogo Ci brakuje w tym gronie i chciałbyś się z nim przeciąć przy okazji przyszłych projektów muzycznych?

Vito: Jest masa takich osób. Chociażby taka wokalistka, jak Maja Kleszcz, którą bardzo lubię i cenię. Ma świetny warsztat – jakby Kuba Badach w damskiej wersji. To z nią właśnie chciałbym coś nagrać. Z Matą też chętnie bym coś stworzył, z Taco też... naprawdę jest za dużo takich osób tylko mam za mało czasu. 

CKM.PL: A co z "Nudami"? Wyszły jako niezobowiązujący singiel, czy jednak możemy je traktować jako zwiastun czegoś większego?

Vito: Ja po prostu całe życie napierdzielam albumy i wreszcie odkryłem urok tego, że w jednym numerze można zamknąć całą historię. Na pewno pójdę do studia i prędzej czy później pojawi się coś nowego, ale nie chcę nazywać tych rzeczy, bo nie wiem co to może być. Chciałbym pracować nad albumem, z drugiej strony nie jest to takie łatwe, jak się ma syna. Niedługo pewnie będę chciał opowiedzieć jakąś historię, więc coś się na pewno wydarzy, ale nie wiem czy za rok, czy za dwa albo pięć lat. 

Mamy cichą nadzieję, że Mateusz żartował z tymi pięcioma latami. Nie ma przecież takiej opcji, by tyle czasu nie miał do opowiedzenia fanom żadnej historii. 


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: Chojrak Media Środa 25.08.2021