Dlaczego tysiąckonna Toyota Kuby Przygońskiego ma ksywę Diabeł? Sprawdź
Ja natomiast wykorzystałem jeden z niewielu słonecznych dni tej jesieni, żeby wspólnie z Kubą pokatować trochę „Diabła”, jego niesamowity driftowóz na bazie Toyoty GT86, biało-czerwonego „ulepa” o mocy tysiąca koni mechanicznych którym Kuba na zawołanie zwija asfalt. I chociaż w życiu zdarzyło mi się siedzieć w niejednym samochodzie wyczynowym i jeździć po torach dużo lepszych niż legendarny ale rozsypujący się tor testowy warszawskiej FSO to, co oferuje Toyota Kuby trudno porównać z czymkolwiek. „Diabeł” to katapulta napędzana benzyną i zaopatrzona w koła. Tysiąc koni pod maską każdego twardziela w sekundę zmusi do przemyślenia na nowo tego, co wie o odwadze, męstwie i stawianiu czoła niebezpieczeństwu. Kuba włada tą bronią jakby to była zabawka, z szelmowskim uśmiechem na twarzy który każe ci wierzyć, że wszystko będzie dobrze, auto się jednak nie rozbije, a ty nie zostaniesz rozsmarowany w brutalny sposób na betonowej bandzie.
Nie będę krył – to wideo kręciłem tuż po wyjściu z kabiny Toyoty więc łapy trochę mi się trzęsły, ale obok „Diabła” nie da się przejść zachowując spokój – o jeździe na fotelu pasażera już nawet nie wspominam. Kuba był za to zupełnie spokojny. Posłuchaj więc jak opowiada o swojej pasji – i o swojej tysiąckonnej Toyocie GT86.