Internauci wytropili pirata. Parę godzin później wpadł pijany w ręce policji

Internetowi detektywi znowu w akcji. Udało im się namierzyć brawurowego kierowcę, który szalał ulicami miasta. Policjanci znaleźli go śpiącego za kierownicą, a gdy się obudził, rozpoczął ucieczkę.
Volkswagen Golf.png
Internauci już nieraz pokazali, że w łapaniu przestępców mają skuteczność nie gorszą niż policja. Tak było też tym razem. Udało im się zlokalizować kierowcę, którego rajd po Łodzi został uwieczniony przez innego uczestnika ruchu.

Był nim internauta, który należy do grupy przezornych kierowców, dlatego jeździ z włączonym wideorejestratorem. Podczas przemieszczania się po mieście zauważył szarżującego Volkswagena Golfa. Nagrał go, a wideo opublikował w sieci. Sprawę zgłosił także na policję.

“W lusterku widziałem, jak inne auto chciało tego gościa zatrzymać. Nawet stali na środku drogi wymieniając zdania przez szybę (co sugeruje, że typ nie śpieszył się do szpitala). Następnie gwałtownie uciekł, dogonił mnie, minął auto jadące z przeciwka chodnikiem, mnie wyprzedził na pasach z wysepką drugą stroną wysepki, potem przeleciał duże skrzyżowanie na palącym się długo czerwonym” – relacjonuje całe wydarzenie prawilny kierowca.



Innym internautom, którzy zobaczyli nagranie, udało się rozpoznać i w końcu namierzyć białego Golfa. O jego lokalizacji poinformowali policję. Funkcjonariusze przyjechali we wskazane miejsce przy ul. Paderewskiego. Na pasie ruchu stał samochód z włączonym silnikiem. Brawurowego kierowcę, po takich wyczynach, najwyraźniej zmógł sen, bo spokojnie sobie spał.

Funkcjonariusze zapukali w szybę, a gdy kierowca się obudził, zaczął wiać. Mundurowi ruszyli w pościg za białym Golfem. Po przejechaniu części miasta mężczyzna porzucił auto i próbował dać nogę. Jego bieg nie trwał długo i w końcu został zatrzymany.

SPRAWDŹ: Ukradł auto z ulicy, bo potrzebował miejsca na swój nowy nabytek

Policjanci ustalili, że śpiącym piratem drogowym jest 25-latek, który nie dość, że nie posiadał prawa jazdy, był także pijany. W organizmie miał prawie 1,5 promila. Co więcej, okazało się, że był też pod wpływem narkotyków. Wewnątrz auta znajdowała się marihuana, która – jak wiadomo – działa rozluźniająco.

Samochód nie był własnością chłopaka. Należał do wypożyczalni w Łodzi. Jej przedstawiciele zaprzeczyli, żeby 25-latek był ich klientem. Z ustaleń firmy wynika, że najemca auta udostępnił je znajomemu.

To musiała być najgorsza pobudka w jego życiu, bo dodatkowo usłyszał zarzuty kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, niezatrzymania się do kontroli, spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz jazdy bez uprawnień. Wkrótce będzie miał więcej czasu na sen, bo za takie wykroczenia może trafić za kratki nawet na 5 lat.

ZOBACZ ZDJĘCIA Z AKCJI POLICJI:


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. youtube Środa 20.05.2020