Hakerzy mogą zobaczyć twoje pary i fotki na Tinderze

Mimo że Tinder to jedna z największych aplikacji (nie tylko randkowych) na świecie, wciąż nie jest wyposażony w podstawowe systemy ochronne. Przez to nawet niezbyt rozgarnięci hakerzy mogą przejrzeć twoje konto, a nawet dodać do niego zdjęcia.
iStock-611194486.jpg

Z pewnością nie jest to dobra wiadomość dla dziesiątek milionów osób korzystających z Tindera. Aplikacja ma bowiem spore luki w zabezpieczeniach, a konkretnie – wciąż nie posiada absolutnie podstawowego szyfrowania HTTPS, które obecnie jest standardem w większości programów.

Oznacza to tyle, że każdy, kto korzysta z tego samego Wi-Fi co ty, będzie miał możliwość zhakowania twojego konta na Tinderze. I nie tylko będzie mógł przejrzeć wszystkie twoje pary i fotki, ale także dodać swoje własne zdjęcia do twojego konta.  

Co więcej, mimo że przesuwanie w lewo i w prawo, a także „superlajki” są szyfrowane przez HTTPS, to jednak dzięki wspomnianej wcześniej luce hakerzy są w stanie za pomocą pewnych komend wpłynąć również na tę funkcjonalność aplikacji. Czyli de facto internetowi włamywacze mogą potencjalnie kontrolować każdy ruch użytkownika Tindera. Fajnie.

Jedyne, do czego rzeczywiście hakerzy nie mają dostępu, to prywatne wiadomości i zdjęcia wysyłane między użytkownikami. Czyli zapewne seksowne fotki od twoich par nie mają szansy ujrzeć światła dziennego. Przynajmniej tyle dobrego. Ale tak czy siak powinieneś mieć się na baczności.

Z TĄ DZIEWCZYNĄ CHĘTNIE UMÓWIŁBYŚ SIĘ NA TINDERZE:




Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. istockphoto.com Środa 24.01.2018