Maro Music o swoim nowym projekcie: 'To podróż do mojego uniwersum, gdzie niektóre rzeczy odbiegają od rzeczywistości' – wywiad

Maro Music to artysta, którego ksywy być może jeszcze nie miałeś okazji słyszeć, ale niewątpliwie słyszałeś coś, co było jego dziełem. Teraz zdecydował się na wypuszczenie albumu producenckiego, który znacznie wykracza poza obecne ramy. Z tej okazji postanowiliśmy go wypytać o to, czym jest jego nowy projekt Rejects i jaka wiąże się z nim historia.
Zrzut ekranu 2022-03-28 o 23.58.18.png

Konrad Klimkiewicz (CKM.PL): Za Tobą współpraca m.in. z Sanah, Mariną i Malikiem Montaną. Tworzyłeś także soundtrack do Cyberpunka 2077. Choć śmiało można określić Cię mianem człowieka orkiestry, raczej próżno szukać Twojej postaci w mediach... dlaczego?

Maro Music: Rola producenta muzycznego polega poniekąd na byciu szarą eminencją. Na froncie zawsze są artyści, dla których pracuję – na tym polega ten biznes. Cała machina pracuje dla frontmana, którego widać w mediach. Ja jestem tym gościem ze studio, bardziej znany w hermetycznym środowisku, niż w tabloidach. Do bycia celebrytą trzeba mieć pewne predyspozycje i chęci, a ja jestem osobą dość introwertyczną i lubię, gdy ludzie cenią mnie za mój talent, a nie za nowe buty czy bywanie w modnych miejscach. Nie jestem atrakcyjnym, pstrokatym towarem dla mediów.

Zrzut ekranu 2022-03-28 o 23.59.49.png

Niedługo może się to zmieni, a wszystko za sprawą Twojej debiutanckiej płyty producenckiej. Nie będzie to jednak zwykły krążek, a futurystyczny audio musical. Czy mógłbyś przybliżyć dokładnie, czym jest Rejects?

Rejects to Audio Musical, to podróż do mojego uniwersum, podobnego do tego, w którym żyjemy, ale w którym niektóre wydarzenia potoczyły się inaczej. Jest to dość ponura wizja niedalekiej lub równoległej przyszłości, po której oprowadzam naszego słuchacza, jako jeden z uwikłanych w prozę tamtego życia. Rejects jest światem pełnym przemocy, więc uczestnik będzie świadkiem wielu transakcji szarego półświatka i będzie podążał tropem osoby, która robi wszystko, żeby przeżyć w tym świecie. W Audio Musicalu pojawia się wiele barwnych postaci, które są grane przez artystów z całego świata.

Słuchacz będzie mógł odnieść wrażenie, że zabierasz go w podróż do nowego, alternatywnego świata?

Mam taką nadzieję, że dam ludziom okazję na oderwanie się od teraźniejszości, że dadzą się zabrać w moją opowieść, gdzie każdy dzień może sądzić o twojej przyszłości lub jej braku. W gruncie rzeczy to bardzo aktualne, niby odległe, a jednocześnie tak bliskie.

Oczywiście nie będziesz w tym sam. Pomogą Ci goście i to nie byle jacy. Ghostface, Raekwon i Killah Priest z Wu–Tang Clanu, Kool Keith, P Money, Awich, Deadly Hunta i to jeszcze nie wszyscy! jak udało Ci się namówić takie ksywy do współpracy?

Jestem w tym biznesie już wiele lat, z częścią z nich miałem okazję już wspołpracować przy okazji innych projektów i takie kontakty pozostają w telefonie. W końcu nadarzyła się idealna okazja, by to wykorzystać. Sama formuła projektu była dla wielu z nich bardzo interesująca, więc postanowili się dołączyć i wejść w role postaci z innego świata, które często nie odbiegają wiele od tego jak sami siebie projektują – są jedynie lekko ubarwione.

Jak w ogóle przebiegały współprace z każdym z nich? Czy ogarniałeś to w podobnym stylu, czy raczej podchodziłeś bardzo indywidualnie?

Każdy z artystów na tej płycie jest indywidualistą, zresztą wszyscy twórcy mają to w zwyczaju, więc podejście zawsze musi być unikalne. Dużą część płyty zrobiłem podczas pandemii, więc wiele nagrań odbyło się online. Dodatkowo są to artyści z całego świata więc logistycznie ciężko by mi było pogodzić życie codzienne i pracę z objechaniem kilku kontynentów. Cale szczęcie miałem okazję współpracować z niezwykle utalentowanymi jednostkami, więc dogadywaliśmy się świetnie i była to trudna, ale czysta przyjemność. Każdy z nich potrzebował innych informacji, niektórzy chcieli tylko konkretny scenariusz dotyczący ich roli, a niektórzy całej lub dużej części historii, żeby zrozumieć więcej i lepiej się wczuć.

Będziemy mogli też liczyć na klipy z ich udziałem?

Owszem, przygotowujemy też obrazki do części utworów i pierwsze efekty będzie można zobaczyć już wkrótce.

Właśnie, jaki masz pomysł na teledyski?

Każdy teledysk będzie inny. Tak jak każdy utwór ma swoją indywidualną okładkę, każda postać ma swój własny awatar, tak każdy klip będzie też podróżą w inne miejsce i inny klimat związany ze scenariuszem.

Zrzut ekranu 2022-03-29 o 00.00.50.png

Ciekawi mnie jeszcze następująca rzecz: dlaczego postawiłeś sobie tak wysoko poprzeczkę już na debiutanckim albumie? W końcu w przyszłości, jeżeli zdecydujesz się na kolejny krążek, ciężko będzie “przebić” tych gości.

Ten album jest „debiutacki,” ponieważ pierwszy raz zebrałem się do wydania czegoś zamkniętego w ramy. Nie jestem już dawno debiutantem i mam za sobą setki produkcji. Myślę że jakby przyszło mi robić kolejny projekt, to jest jeszcze parę fajnych osób z którymi chciałbym się zmierzyć w studio. Jest tyle dobrej muzyki na świecie, że na prawdę nie martwię się o brak gości na kolejną płytę. Po za tym, kto powiedział że muszę cokolwiek przebijać? Może moja następna płyta będzie zbiorem nagrań rozmów z korytarza okraszonych dziękiem stada mew? Nie mam w sobie autokonkurencji, chcę się dobrze bawić i tworzyć to, na co mam ochotę.

Nie myślałeś o tym, by zaprosić kogoś też z rodzimego podwórka?

Jeśli pytasz o polskich wokalistów czy raperów, mam jeszcze plan na przyszłość związane z nimi. Ten projekt chciałem opowiedzieć trochę bardziej uniwersalnym językiem. Mam jednak na płycie wybitną jednostkę z naszego podwórka. Jest nim niejaki P.T. Adamczyk, z którym napisałem jeden z utworów.

Ciekawi mnie też, jaki masz pomysł na promowanie swojego projektu, skoro jak wcześniej ustaliliśmy – raczej nie przepadasz za mediami.

Właśnie dlatego jest to idealna sytuacja. Nie promuję siebie, tak naprawdę rozmawiasz ze mną przy okazji zbliżającej się premiery Audio Musicalu „Rejects”, a nie z okazji mojej debiutanckiej płyty. I to promuję, moje dziecko, twór, dzieło czy jak tego nie nazwać. Chciałbym żeby ludzie posłuchali mojej historii, a nie zaglądali mi przez okno.

Co do potencjalnych odbiorców tego projektu: celujesz daleko poza granice naszego kraju, prawda?

Owszem. Myślę, że zrobiłem coś, co jest bardzo uniwersalne. Dlatego też większość projektu jest w języku angielskim. To daje mi szansę, że mój musical usłyszy więcej osób poza granicami naszego kraju. Mam nadzieję że uda mi się dotrzeć wszędzie, czym dalej tym lepiej. Historia którą opowiadam będzie się prawdopodobnie czytać bardzo podobnie w każdej kulturze.

Ile czasu zajęło Ci przygotowanie albumu?

Licząc przerwy, 4 lata. Pomysł zrodził się podczas pracy nad soundtrackiem do Cyberpunka, gdzie zostałem poproszony o wrócenie do swoich muzycznych korzeni i zrobienie tych utworów tak, jak czuję – bez komercyjnego podtekstu. Poczuwszy tą swobodę, chciałem wrócić do tego, co naprawdę siedzi w głębi. Tego samego roku też wspominam słowa, które powiedział Hudson Mohawk, gdy spytałem go właśnie o to, jak zachował swoją identyfikację artystyczną pracując z gwiazdami światowego formatu. Odpowiedział mi, że po prostu to pierd*li i jest sobą, nieważne jaka gwiazda do niego przyjdzie. Tak też się od jakiegoś czasu czuję i dlatego ten musical się udał.

Pojawiły się jakieś chwile zwątpienia i myśli, że może wziąłeś na siebie zbyt wiele?

Nie, ja nigdy nie mam za wiele na głowie. Zwyczajnie lubię wyzwania. Nie uważam, żeby Rejects mnie przytłoczył, więc przeciwnie – on mnie rozpędził. To jest czysty fun i chcę więcej.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Poniedziałek 11.04.2022