Jak w branży stręczycielskiej eliminować konkurencję? Rozmowy Vegi z "ekspertami"
Patryk Vega prowadzi rozmowy w klubie go-go z ludźmi zamieszanymi w tzw. „aferę podkarpacką”. W tle dyskotekowe światła, kanapy obite skajem, bar i dziewczyny kręcące się na rurach.
Wypowiada się Daniel Śnieżek, oficer CBŚP, który ma zasłoniętą twarz, ale nazwiska już nie. Przedstawia się i swoje „rzekome” oskarżenia. Jako wysoko postawiony funkcjonariusz ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej, miał zastraszać właścicieli agencji towarzyskich.
Vega pyta go likwidowanie burdeli na Podkarpaciu: czemu nie zajęli się klubem braci Alexa i Żeni? „Trzeba było zostawić jeden, bo gdzie służby będą chodzić?” – odpowiada bez namysłu Śnieżek. Logika tak chłodna, że aż osłupia.
Zobacz też: Vega publikuje zapowiadaną "bombę"
„Parasol służb” już samym tytułem wyjaśnia coś, co i tak
było jasne. „We wschodnim świecie, bez służb nic się nie odbywa” – komentują Alex
i Żenia. Właściciele nocnych klubów, którzy siedząc po dwóch stronach Vegi w identycznych
skórzanych kurtkach, wyglądają jak odbici na ksero. „I takie coś stworzyliśmy
tu” – dodaje jeden. Mężczyźni cierpliwie tłumaczą reżyserowi jak wyglądają układy
mafijne w Rosji i bez cienia zażenowania opisują swoją współpracę z polskimi
służbami: „oni nam robią plecy, a my to opłacamy” – prościej się chyba nie da. A i nic nowego pod słońcem.
Kiedy Vega pyta braci, czy to Śnieżek likwidował
konkurencję, pada po prostu odpowiedź pozytywna. Jeśli reżyser dalej będzie publikował materiały o własnym filmie, niedługo zostaną z niego tylko sceny seksu i wulgaryzmy. Cóż, niektórzy twierdzą, że i tak tylko to w nich jest.