Kobieta zabrała jedzenie ze śmietnika Biedronki. Została oskarżona o kradzież, sprawa trafiła do sądu

Białystok i wszystko jasne. Sąd Rejonowy w tym mieście sprawdzi, czy kobieta słusznie została ukarana za zabranie jedzenie ze śmietnika jednej z Biedronek, za co została ukarana mandatem. Policja uważa, że oskarżona złamała prawo.
Zrzut ekranu 2022-11-17 o 13.32.43.png

W sierpniu 31–letnia Ewelina Głowacka "przywłaszczyła" sobie banany, pomidory, marchewkę, winogrona, jogurty i śmietanę z śmietnika Biedronki w Białymstoku. Jedzenie nie mogło zostać sprzedane, ale wciąż było zdatne do spożycia. Podczas tego straszliwego czynu została zatrzymana przez ochroniarza, który zaczął się z nią przepychać i wezwał policję.
Funkcjonariusze uznali, że doszło do kradzieży. Wartość produktów oszacowano na 109 złotych, przez co 31–latka otrzymała mandat w wysokości 200 zł. "Po rozmowie z pracownikami sklepu, którzy przekazali informacje, że pojemniki ReFood znajdowały się na terenie sklepu i zawierały towary, z których są rozliczani, policjanci ukarali kobietę mandatem karnym - mówiła wtedy dziennikarzom Kuriera Porannego asp. Katarzyna Molska-Zarzecka z białostockiej policji.

Kobieta zgłosiła sprawę do sądu, chcąc anulować mandat. "Po prostu wzięłam tam kilka rzeczy, które jeszcze nadawały się do zjedzenia, żeby się nie zmarnowały (...). Mam ogromne poczucie niesprawiedliwości, że jestem karana za coś, co jest tak naprawdę dobre dla planety i dla innych ludzi. Nie zrobiłam nic złego. Wyjmowanie przeze mnie jedzenia ze śmietnika jest spowodowane moją dbałością o przyrodę, że chcę być po prostu mniej uciążliwa dla środowiska. Ponieważ wykorzystując rzeczy, które miałyby być zniszczone, jedząc je, zmniejszam ilość jedzenia, która by się marnowała, wody, która była wykorzystana do wyprodukowania tych przedmiotów, ludzkiej pracy" – mówiła.

Policja dalej jednak trzyma się swojego stanowiska. Sąd podejmie decyzję w sprawie anulowania mandatu 28 listopada.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Czwartek 17.11.2022